WIĘKSZE ZŁO

Czerwone korale, czerwone niczym wino…

Miał być długi, porządny, wnikliwy post. Nie będzie. Do ciężkiej choroby z którą od jakiegoś czasu się zmagam doszła jakaś paskudna infekcja z wysoką gorączką. Nie jestem zatem w stanie wykrzesać z pióra porządnego materiału. Będzie zatem krótko. 

Mamy dwóch kandydatów na prezydenta. 

Pierwszy  – były kibol, uwielbiający ustawki, z ciekawymi powiązaniami w światku przestępczym, amator cudzych mieszkań.

Drugi – mówi biegle po francusku więc ludzie się z tego śmieją… Oczywiście konkretny rodzaj ludzi. 

Uproszczenie? Być może. Ale to nieco zabawne, prawda? Jak z oczywistego, szczególnie na takim stanowisku, pozytywu zrobić można negatyw, prześmiewczy mem. Natura ludzka to ciekawe zjawisko.

 

Mamy do wyboru, wedle części wyborców tych całkiem z lewa – mniejsze lub większe zło…

I ok. Jeśli tylko kochani pójdziecie na wybory i zagłosujecie na to mniejsze, nawet i (jak piszecie) zatykając nos z obrzydzenia – to naprawdę super.
Ja to rozumiem. Trudno, by stricte lewicowy sympatyk darzył estymą kandydata PO.

Nie rozumiem natomiast niepójścia na wybory w ogóle, lub oddania nieważnego głosu. Tak, wiem, to ma być takie pokazanie – jestem poza, nie podoba mi się, więc nie biorę W TYM udziału. Tyle, że to zwykłe umywanie łapek.  “Nie będę głosował na mniejsze zło” –  dosłownie oznacza, że będziesz głosował  na większe.  Rezygnacja z głosu nie jest neutralna. Szczególnie w tych wyborach, które idą na żyletki.
“Nie biorę w tym udziału, nie decyduję”? Decydujesz. Niestety decydujesz. Może przemyślisz jeszcze swój zamiar?

Z całego serca dziękuję wszystkim lewicowym wyborcom, którzy zdecydowali się na to “mniejsze zło” zagłosować. Bardzo też proszę niezdecydowanych o mobilizację. Bo możemy obudzić się w czarnej, a może raczej brunatnej… mambie.

Też nie jestem entuzjastką konkretnie Tuska. I konkretnie PO. Jednak sorry, jeśli ktoś po 8 latach destrukcji państwa przez nierząd PiSu – nadal twierdzi, że PiS i PO to dokładnie toczka w toczkę to samo, był chyba, przepraszam, w tym czasie na emigracji wewnętrznej.

Trzeba głosować na Trzaskowskiego, bo druga opcja jest po prostu straszna. Grozi nam albo blokada pracy rządu, przyspieszone wybory i duopol PiS-Konfa, albo blokowanie wszystkich proludzkich ustaw, a za dwa lata duopol PiS-Konfa. I już nigdy się z tego możemy nie wygrzebać. PiS szedł szybkim krokiem w kierunku państwa autorytarnego i raczej z tej drogi nie zawróci. 

Niektórzy mówią, że sympatycy Trzaskowskiego “straszą”. Tyle że to niestety nie jest wymysł, a realne, bardzo bliskie zagrożenie.

I tak, mnie również nie podobało się “piffko z Mentzenem”, bo choć zawsze warto rozmawiać, a polityka od kuchni czy nam się to podoba, czy nie, tak właśnie często wygląda, jednak Mentzen jest (przepraszam za takie wyrażenie na tym bądź co bądź kulturalnym blogu) w moich oczach – zwykłą gnidą. Człowiek, który chciałby więzienia za aborcję i to niezależnie od przyczyny, nakazu rodzenia w przypadku ciąży z gwałtu, bo to tylko “niedogodność”, ba, o zgrozo, w sposób całkowicie luzacki stwierdza też, że dziewczynka skrzywdzona przez pedofila również powinna donosić ciążę, a dziecko urodzone przez dziecko po prostu “się wychowa”… To ja takiego człowieka nie mogę nazwać inaczej.

I nie, nie przypuszczam (bo takie zarzuty po słynnym piffku padły), by koalicja KO- Konfederacja była prawdopodobna.
Natomiast koalicję PiSu z Konfederacją jestem sobie w stanie z łatwością wyobrazić.

1 czerwca mamy wybór pomiędzy:

Bonjour a До свидания

Więc chodźmy.
I trzaśnijmy!


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *