Pacjencie, lecz się sam!

Napisałam poprzednio post na temat SORu i jakże niesprawiedliwej bardzo często oceny jakiej poddawana jest ta instytucja. Że lekarz, pielęgniarka, czy ratownik, też człowiek, że jeśli nie zajmuje się w tej chwili pacjentem to pewnie nie może. Że jeśli leku ratownik nie poda na pacjenta widzimisię, to nie dlatego, że w …nosie ma pacjenta, tylko dlatego, że mu nie wolno. I nadal się pod tym podpisuję całą swoją piórowością. Ale ponieważ personel medyczny to też ludzie, więc nic co ludzkie nie jest im obce. Niestety.

 spychologia

Raz dwa trzy – i pacjenta leczysz TY.

– Halo, pogotowie?

-Tak, słucham

– Nie wiem co robić, żona bardzo cierpi, krzyczy z bólu.

– Czy żona leczy się onkologicznie?

– Nie, to chyba kręgosłup, bolał ją już wcześniej, ale teraz jest bardzo źle, nie wiem co się stało. Krzyczy.

– Proszę pana, proszę dzwonić do lekarza pomocy nocnej i świątecznej. Podaję numer ……., zapisał pan? Proszę tam dzwonić!

– Ale….

Trzask odkładanej słuchawki.

 

– Halo, słucham!

-Pani doktor, moja żona, bardzo cierpi, krzyczy z bólu…

– W takim razie niech żona  przyjedzie.

_ Nie będzie w stanie, nie może się podnieść…

– Proszę pana, ja mam pacjentów w przychodni, proszę dzwonić po pogotowie!

– Ale…

 Trzask odkładanej słuchawki.

 

– Pogotowie słucham.

-Proszę pani, dzwoniłem tu przed chwilą…

– Podałam panu przecież nr telefonu do Przychodni Nocnej!

– Ale pani doktor nie przyjedzie, kazała dzwonić na pogotowie.

_ Pogotowie nie jeździ do takich przypadków! Proszę zabrać żonę do lekarza!

– Ale ona nie może się podnieść!

Trzask odkładanej słuchawki.

 W rezultacie –  Prowadzoną przez trzy osoby, miotającą się i krzyczącą z bólu, z trudem „wsuniętą” do samochodu osobowego; przewieziono mnie do nocnej przychodni przyszpitalnej. Tam już szybka piłka: bez kolejki do lekarza, bez kolejki na izbę przyjęć, od razu (uff!) silne leki tramal i ketonal w kroplówkach, tomografia, przyjęcie na oddział neurologii. Diagnoza – ciężka postać rwy kulszowej, podejrzenie dyskopatii dwupoziomowej.

Tu przyznać muszę, że zarówno lekarze jak i pielęgniarki, gdy udało mi się już do upragnionego szpitala dotrzeć, zajęli się mną naprawdę dobrze. I chwała im za to.

Należało by się tylko zastanowić skąd taki problem w pomocy doraźnej w domu u pacjenta i w transporcie tegoż do szpitala.

– Pogotowie ratunkowe odmówiło przyjazdu. Powód – nie zagrażała mi utrata życia ani zdrowia. Chyba, że z powodu miotającej mną bezsilności.

– Lekarka z NPL odmówiła przyjazdu tłumacząc się dużą liczbą pacjentów w przychodni.

Pałka zapałka dwa kije…

Rozumiem braki personelu, lekarzy, ratowników. Pojmuję, że jeśli karetka pojedzie do mnie, to braknąć jej może przy człowieku z zawałem serca. Rozumiem, że lekarka nie może zostawić ot tak ludzi czekających w przychodni…

Ale na złamany …skalpel. Dyspozytorka w pogotowiu podaje numer lekarza NPL, lekarz każe dzwonić na pogotowie, pogotowie ponownie odsyła do lekarza. Spychologia stosowana. A pośrodku miotany od telefonu do telefonu – pacjent. Pacjent to najczęściej ignorant. Do brzucha sobie sam nie zajrzy, czy to co go boli to wyrostek, czy pospolita kolka jelitowa. Nie zdiagnozuje sam, czy pieczenie i ból zamostkowy to zawał, czy zgaga po kiszonych ogóreczkach spożytych na zagrychę do dezynfektu w płynie. Kręgosłupa też nie obmaca; uszkodzony? rwa? dyskopatia, czy chu…steczka wie co? Wie tylko, że boli. A że boli naprawdę bardzo i pomoc jest potrzebna informuje wyraźnie w rozmowie telefonicznej.

Lekarzu, ratowniku, dyspozytorze pogotowia – Pacjent to ignorant, najczęściej wystraszony stanem w jakim się znalazł. Nie macie czasu, wolnej karetki? Spróbujemy to zrozumieć, ale miejcie szczyptę cierpliwości dla nas. Nie spychajcie jeden na drugiego, kto ma po chorego pojechać. To dla pacjenta strata cennego nieraz czasu. Przez tę godzinę wzajemnego spychania na siebie obowiązku przyjazdu, pacjent sam zdąży dotrzeć tam, gdzie już dawno powinien się znaleźć.

Pacjencie – w miarę możliwości korzystaj z dziennej opieki medycznej, nie odkładaj „na potem” bólu zamostkowego, nie czekaj aż przejdzie ostry ból brzucha. Lekarz rodzinny lepiej od ciebie zna się na tym, zapewniam cię. A jeśli będzie to coś niepokojącego, porządny lekarz skieruje na dalsze badania, albo gdy będzie taka potrzeba – do szpitala.

Pamiętaj też pacjencie, że braki w ilości karetek, ratowników, lekarzy – nie są winą wyżej wymienionych. To problem z którym polska służba zdrowia boryka się od lat, i na który jak na razie żaden z kolejnych ministrów zdrowia remedium nie znalazł. Nie znalazł też złotego środka na skrócenie kolejek do specjalistów, ani na kurczący się wciąż budżet przeznaczony na leczenie, o zapobieganiu już nawet nie wspominając.

Palec pod budkę, bo za minutkę…

Taka to właśnie ta nasza polska medyczna rzeczywistość. Cóż, pozostaje tylko poczucie humoru, które ja na szczęście mam wrodzone i… wielka doza cierpliwości. W ramach tego pierwszego proponuję chwytliwe hasełko w sam raz na obecną sytuację: „Pacjencie, lecz się sam”.

Interesującym pomysłem byłoby również uruchomienie produkcji zestawów interaktywnych. „Mały chirurg”, „Mały kardiolog”, czy „Mały neurolog” rozchodziłyby się jak ciepłe bułeczki. Mogę zająć się marketingiem!

P.S.

Sytuacja opisana powyżej przedstawiona została z punktu widzenia pacjentki. Pacjentka ma już nabytą poprzez w/w doświadczenia świadomość, jak należy postępować w sytuacjach podobnych. Wielu pacjentów jednak tego jeszcze nie wie, wielu nawet wiedzieć nie chce, bo roszczeniowość wśród Polaków mamy nadmiernie rozbudowaną. Może zatem należałoby się zastanowić nad akcją informacyjną zasad postępowania w sytuacjach medycznie kryzysowych?…


2 comments on “Pacjencie, lecz się sam!

  1. Spotkała mnie niedawno podobna przygoda, ale byłam w pracy i miałam więcej szczęścia, pogotowie bardzo szybko przyjechało, zastrzyk dali, do szpitala chcieli zabrać ale odmówiłam, bo po co, potem mąż zawiózł mnie do przychodni, a tam pani doktor zeszła na parter żebym nie musiała wchodzić na piętro i przyjęła bez kolejki w jakims gabinecie do poboru krwi. Można? To od ludzi, a nie od procedur zależy, miałam widocznie szczęście, ze trafiłam na odpowiednich.
    Pozdrawiam:-)

    1. Dziękuję za odwiedziny i komentarz 🙂
      W moim przypadku szpital był niestety konieczny.
      Co do Twojej “przygody”, to myślę, że ważne było także to, że spotkało Cię to w miejscu publicznym. Wtedy procedury są inne. Ale faktem jest, że i od ludzi zależy podejście do tematu, nawet wtedy niestety, gdy tematem jest czyjeś zdrowie.
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *