Twój Ból jest lepszy niż mój?

Bardzo chciałam, by ten post był obiektywny..

Tragedia rodzinna, ciężka, beznadziejna choroba kogoś najbliższego boleć potrafi dużo bardziej od własnego nieszczęścia. Wiem to dobrze. Jest w tym bezradność straszna, bezsilność patrzenia na cierpienie kochanej osoby, niemoc ulżenia, pomocy… I najczęściej pomóc wiele nie można, ale jeśli już się coś da, to robi się wszystko co we własnej mocy. Niektórzy tej mocy, tej takiej sprawczej mocy, mają dużo więcej.

Nie, nie uważam, by pani Witek trzymała męża na OIOMIE z powodu oszczędności finansowych. To są dla mnie tak daleko idące wnioski, że wykraczają poza (moją w każdym razie) skalę pojmowania. Choć.. jak najbardziej potrafię zrozumieć, że złość i frustracja nawarstwiająca się całymi latami do tej partii kolesiostwa, nepotyzmu, złodziejstwa i niesamowitej pychy – tworzyć może i takie obrazy. Na OIOMIE jest możliwość podtrzymywania funkcji życiowych przy pomocy respiratora, w hospicjum tego nie ma. Nie wystarczy tu również ZOL (Zakład Opiekuńczo Leczniczy), ponieważ wentylacja mechaniczna w jaką są te placówki wyposażone – nie wystarczy. Taka prawda. Inne możliwości.. nie wiem.

Cóż, OIOM to także jednak nadzieja, a hospicjum jest już kresem drogi. I nie to mnie tak naprawdę tu tak złości, że pani Witek z tej pomocy skorzystała, bo zakładam, że jest to kobieta zrozpaczona tragedią, chwytająca się jak każdy ostatniej drzazgi ratunku, by ratować męża, tylko niesamowicie wkurza mnie cała ta wokół tego otoczka.

“To lekarze decydują o sposobie leczenia, każdego pacjenta traktując indywidualnie” mówi pani Witek.

Taak? I tu przychodzi mi do głowy cały ogrom różnego rodzaju tragedii, gdzie ci lekarze pomocy nie udzielili, nie dlatego, że nie chcieli, tylko.. nie mogli. Nie było miejsca, sprzętu, możliwości.. A rodzina pozostawała ze wszystkim sama, potykając się z systemem i odbijając od pustych ścian. Mogłabym tu coś napisać o moim bracie, którego przypadek odbił się od takiej właśnie ściany braku możliwości.. ale nie, dam spokój…

Pani Witek, wie pani ilu całkowicie spoziomowanych niedołężnych seniorów, osób niepełnosprawnych, leżących, wegetujących, bez własnego oddechu, woli, czy choćby jednej myśli leży tak całymi latami w domach, gdzie wraz z nimi wegetują ich opiekunowie? Medycyna jest tu bezradna, ale mowy też nie ma o “indywidualnym” ich traktowaniu. Twierdzi pani, że nie jest osobą zamożną. Nie, w pani skali, pani nie jest. I nie będę tu przeliczać diet i emerytur, proszę sobie może jedynie uświadomić ile zapomogi dostają opiekunowie osób niepełnosprawnych. I co z tych groszy muszą swoim leżącym i nierokującym w żaden sposób rodzicom, dzieciom, czy dorosłym osobom z niepełnosprawnościami opłacić. Oni na cud nie czekają, bo go nie będzie. I to mnie złości, a nie pani osobista tragedia, nad którą się naprawdę pochylam. Bo brakło tu pokory i odniesienia do realności. Tak, wiem osobista tragedia zawsze przysłania wszystko inne. To bardzo ludzkie. Jednak… Może i pani Witek nikogo o takie, bezprawne działania nie prosiła, tak naprawdę to nie musiała, bo być może szpital złamał wszelkie procedury dla samego nazwiska tej pani. Bo choć nepotyzm był zawsze i wszędzie od kiedy ludzie zaczęli mieć coś więcej niż lepszą od kolegi maczugę z edycji limitowanej, takiej jego skali, z tak wyśrubowaną dozą pychy i… lęku przed konsekwencjami ludzi, którzy nie sprostają oczekiwaniom wobec TAKIEGO nazwiska z TAKIEJ partii, TAKICH koneksji na TAKĄ skalę… nie było chyba od czasu ustroju, który słusznie nam już przeminął, gdy wobec wysoko postawionych towarzyszy, no cóż, chodzono czasem na paluszkach podstawiając serwetkę pod upudrowany zadek, coby się ten zadek nie pobrudził.

Umarła kobieta, dla której miejsca na tym OIOMIE zabrakło. Nie wiedzielibyśmy o całej sprawie długiego pobytu męża pani marszałkini, choć była to tajemnica poliszynela, ale raczej na mikro skalę miasteczka, gdyby córka zmarłej sprawy nie nagłośniła. A przecież mąż pani Witek przebywa na tym OIOMIE od 2020 roku! Na oddziale, gdzie leży się maksymalnie kilka miesięcy, najczęściej tygodni. Czy tamta kobieta umarła dlatego? Lekarze nie wypowiadają się jednoznacznie, tak naprawdę tego nie wiemy. I zapewne nigdy nie dowiemy się niczego medycznie wiarygodnego. Lekarze tak naprawdę nabrali wody w usta. Czy mnie to dziwi? Absolutnie nie. Nie w tym państwie, nie przy tym rządzie.

Rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej, Jakub Kosikowski wystosował jedynie taką popierdół… takie oświadczenie:

“Do Naczelnej Izby Lekarskiej nie wpłynęło dotychczas żadne zawiadomienie o możliwości popełnienia przewinienia zawodowego przez lekarza z tego szpitala, w związku z czym NIL nie dysponuje dodatkowymi informacjami w przedmiotowej sprawie. Jeśli chodzi o relacjonowaną w mediach długość i zasadność pobytu, jest to kwestia proceduralna, która powinna być sprawą do wyjaśnienia między szpitalem a płatnikiem – czyli w tym wypadku NFZ” ..Oczywiście, że nic nie wpłynęło. I na tym zapewne się z tej strony skończy.

OIOM jest miejscem specyficznym, leżała tam kiedyś moja Mama, leżał i potem Ojciec. Krótko. Oboje byli lekarzami, ale znaleźli się tam, nie dlatego, że byli lekarzami, tylko dlatego, że jest to Oddział Intensywnej Opieki Medycznej, który służy ratowaniu życia. Im go nie uratowano, może dlatego, że to ciężka droga zawodowa, ta zawodowa choroba wszystkich lekarzy i pracowników medycznych – przepracowanie, potworna odpowiedzialność, związany z nią stres, obciążenie organizmu poza skalę możliwości, a nie chęć “nachapania się” (jak czesto czytam na temat wielogodzinnych, niekończących się dyżurów) wepchnęła ich w to piekło. Bo OIOM to nadzieja, ale i przedsionek piekła. Kto z niego wyjdzie, wygrywa. A kto nie może tam nawet przebywać, bo miejsca zabrakło, nie ma i tej szansy.

Witek zapowiada wystąpienie na drogę prawną wobec dziennikarzy, którzy ujawnili sytuację zdrowotną jej męża.  Do sytuacji zmarłej kobiety w żadnym ze swoich wpisów i wypowiedzi nie nawiązała.

Życzę pani, z całego serca, by pani mąż wbrew wszelkim złym rokowaniem naprawdę wyzdrowiał. To z czym się pani boryka jest straszne.

Ale życzę również spojrzenia na drugiego człowieka tak po prostu, zwyczajnie, a nie przez pryzmat stanowiska, koneksji i władzy.

Bo pani ból nie jest lepszy od ich bólu. Każdy jest taki sam. 

Do słów tak oburzonego “nagonką” pana Kaczyńskiego na temat tej sprawy; tego Nadpierwszego Najważniejszego Pacjenta Bez Żadnego Trybu przeróżnych medycznych oddziałów, dla którego szpitale kilkukrotnie stawały na głowie.. się nie odniosę. NIC nie napiszę Nie warto.


16 comments on “Twój Ból jest lepszy niż mój?

  1. Ta cała władza ma syndrom Kalego… Jak oni prowadzą nagonkę to dobrze ale jeśli ktoś ujawni ich grzeszki to niegodziwiec i szubrawiec w jednym 😉

  2. Bardzo mądry wpis o bólu, który wszyscy przeżywają jednakowo, ale nie wszyscy są traktowani jednakowo w tym bólu, niestety.
    Zasyłam serdeczności

  3. Subiektywna miara/skala bólu;

    w sytuacji, gdy służba zdrowia
    od lat tkwi w zapaści;
    nie ma i nie będzie
    sprawiedliwości.
    Możemy dyskutować,
    narzekać i się złościć;
    stare to powiedzenie, że
    kto ma znajomości;
    ten i w piekle zazna litości.

    Nepotyzm był, jest i będzie;
    bo taka już jest natura ludzka;
    [“bliższa ciału koszula”]
    konflikt tylko potęguje ból;
    u obu stron,
    bo trudno zdecydować;
    gdy trzeba wybierać;
    które życie ratować?

    Miejsc brakuje wszędzie;
    w szpitalach; klinikach;
    [bratanica czeka od października ub.r.
    na termin w klinice,
    wciąż przesuwany,
    gdyż trafia się bardziej potrzebujący;
    też mogłaby mieć pretensje
    bo np.żona Dawida Kubackiego
    miała pierwszeństwo do kardiowertera;
    czy ma z tego powodu robić aferę???] ;
    brak miejsc na OIOMIE;
    brak miejsc w ZOL-ach;
    a ci pacjencie cholernie cierpią;
    czy ich ból jest w stanie ktoś zrozumieć
    albo choćby tylko subiektywnie
    ocenić miarę tego bólu i cierpienia?
    Moim zdaniem> na to miary nie ma,
    żadna władza, która by nie była;
    tego problemu nie rozwiązała
    i nie rozwiąże, bo….
    jak za krótka kołdra, a wszyscy chcą się
    nią przykryć, to w końcu się rozedrze.

    Domy starców za drogie dla;
    polskich emerytów na nie nie stać;
    nic tylko…konieczna eutanazja;
    ot> dramat egzystencji.

    1. Witam serdecznie na moim blogu, dziękuję za odwiedziny.
      Oczywiście. System opieki zdrowotnej trzyma się już chyba tylko na plastrze. Wieloletnie zaniedbania, bo każda kolejna partia rządzaca bała się ruszyć to, pozwolę sobie użyć obrazowej metafory – śmierdzace jajko. I nepotyzm , który istniał, istnieje i będzie istniał zawsze i wszędzie i dotyczy wszystkich uprzywilejowanych. Zgoda. Ale.. ta partia, która nam obecnie jaśniepanuje wspieła się moim zdaniem na wyżyny tegoż nepotyzmu, co ciekawe robi to zupełnie jawnie, a na zarzuty odpowiada zwykle z oburzeniem “to nieprawda”. Robi też z siebie w takich wypadkach ofiarę prześladowania oczywiście przez niegodziwą opozycję. Napisał to już trafnie powyżej malykub.
      Nie wiem, czy ktokolwiek przy władzy tknie to śmierdzące jajko zwane opieką zdrowotną dopóki system się nie zawali. Bo każda reforma to przecież tysiące niezadowolonych potencjalnych wyborców.
      I tak to się ciągnie.. Aż padnie.
      Pozdrawiam : )

  4. potwierdzam ton wpisu malykub. Jak robią machloje pisdzielce a robią na każdym kroku, to jest ok. jarosław bardziej cierpiał po stracie brata, sam siedzi w szpitalu pod opieką najlepszych lekarzy, córki będą skrobali za granicą bez problemu w razie co, … i dlatego też władzy nie oddadzą, bo i oni i ich rodziny korzystają z tego na co w innym przypadku kołderka za krótka, jak pisze moja ulubienica aisab,
    w ogóle mi nie żal witkowych i innych z tego rozdania.

  5. Nie pierwszy i nie ostatni raz dowiadujemy się o przywilejach co niektórych u władzy, ja na zabiegi czekam od października, pan prezes kolano miał robione w ekspresowym tempie.
    znajoma czekała 3 lata na operacje biodra.
    Pierwsze słyszę, żeby lekarze zadecydowali o tak długim pobycie pacjenta na OIOMie, nie wierzę w brak interwencji z góry.
    świetnie to napisałaś!

    1. Dziękuję Jotko. : )
      Terminy są absurdalne. Też czekam na rehabilitację na NFZ. Termin (od lutego 22) styczeń 2023, w moim przypadku z ręką po takim czasie już nic nie będzie można zrobić (zespół Sudecka). Chodzę prywatnie, choć mnie nie stać, bo nie mam innego wyjscia, by była choć trochę sprawna. Kaczyński na nic nie czekał, ale oburza się, bo wypunktowano bezprawne przywileje. Eh, brak słów na to wszystko. : /
      Zdrowia Jotko. Szczególnie w tym kraju Pozdrawiam serdecznie

  6. Akurat mąż pani Witek utknął 2 lata na OIOMOIE, innego takiego przypadku nie ma w kraju, ale to nadal przypadek ;). No może jeszcze bóg w tym maczał palce, bo jak wiadomo on uzdrawia i przedłuża OIOMY, szczególnie jak rozmodlone matrony go o to poproszą. Pośmiałabym się, gdybym nie uważała, że w obliczu tragizmu sytuacji polskiej służby zdrowia po prostu mi nie wypada.

    1. Witaj na moim blogu. Dziękuję za odwiedziny. Bardzo trafny komentarz.
      ..Jeśli już śmiech, to tylko przez zaciśnięte zęby.
      Pozdrawiam serdecznie.

  7. Mnie w tej sytuacji uderza coś innego. Pani Witek w jednej ze swoich wypowiedzi podkreśliła, że jest na poziomie średniej krajowej i od bodajże 20 lat mieszka w budynku bez windy (na 3 piętrze). Jednocześnie dziennikarze dotarli do jej oświadczenia majątkowego (nie pamiętam z jakiego roku), gdzie podaje w rubryce ,,oszczędności” ok. 300 tysięcy złotych. Bardzo bym chciał należeć do takiej klasy średniej jak pani Witek.

    Pozdrawiam!

    1. Cóż, dla mnie takie oszczędności są z innej bajki, całkowicie nierealne. Pani Witek może sobie twierdzić, że jest biedna i nawet w to heh powiedzmy wierzyć. Przydałoby się jednak, tak jak napisałam “odrobiny pokory i odniesienia do realności”.
      Witaj na moim blogu. Serdecznie pozdrawiam.

  8. Marzy mi się by służba zdrowia dotarła z traktowaniem pacjentów do tego jaka jest opieka nad zwierzętami. Kilka razy doświadczyłam spotkania z weterynarzami i pracującymi tam i za każdym razem wzbierało we mnie marzenie by tak być traktowaną jak mój pies w państwowych miejscach opieki zdrowotnej.

    1. Jak chyba wiesz, opieka weterynaryjna jest prywatna. W prywatnych gabinetach lekarskich ludzie również, ogólnie rzecz ujmując, traktowani są dużo lepiej niż pacjenci państwowej opieki zdrowotnej. Piszę ogólnie, bo leżąc niedawno w szpitalu nie miałam powodu do narzekań, wręcz odwrotnie, spotkałam się ze zrozumieniem i życzliwością. Ergo – bywa naprawdę różnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *