Czy potrzebny jest kwiatek dla Ewy?

Kobieta. Słaba płeć, puch marny, który lada podmuch zmiecie? A może twarda opoka stawiająca czoła nawałnicom. Może po prostu Człowiek.

W Ukrainie trwa wojna, a ja przeczytałam dzisiaj wypowiedź zabarwioną drwiną że jakież to niby bohaterki z tych kobiet, które chroniąc swoje dzieci ruszają na tułaczkę do obcego kraju z tym co na plecach uniosą. Bo przecież bohaterstwo to karabin, to przelana krew. Bo bohaterstwo to śmierć w obronie kraju. Czy tylko? No więc nie, nie tylko. 

Ileż trzeba mieć odwagi, by zostawić wszystko i wyruszyć w niewiadomą przyszłość, ileż trzeba mieć odwagi, by zostać  pod ostrzałem rakiet, ile jej trzeba by chwycić za broń. Uchodźczynie, żołnierki, matki, babki i ciocie tulące w schronach piwnicznych swoje i nieswoje płaczące dzieci, próbujące organizować tam, w tych nieludzkich warunkach jakieś życie. Dopóki trwa. I te, szukające dla rodziny miejsca na ziemi w całkowicie im obcym kraju.

fot. parrafraza

Kiedyś nasze babki, prababki osierocone przez mężów, ojców, braci.. którzy zginęli heroiczną śmiercią w okopach kampanii wrześniowej, musiały stawić czoła życiu w strasznej okupacyjnej rzeczywistości. Bez fanfar wyruszały na wojnę o swoją rodzinę, przemycały ze wsi żywność do głodujących miast, imały się każdej pracy, balansowały na krawędzi, ryzykowały życie lub wywózkę, by ich rodziny przetrwały. Te słabe kobiety, które jeszcze nie tak dawno niegodne były praw wyborczych, które patriarchalny świat kreował na wątłe istoty nie mogące kroku zrobić bez wsparcia męskiego silnego ramienia..

Kobiety. Cichy, nie opiewany w żadnych pieśniach heroizm. Troska o rodzinę za wszelką cenę, w każdych warunkach. Ucieczka przed wojną w nieznane, decyzja o pozostaniu, stawianie czoła okupacyjnej rzeczywistości, praca ponad siły, by dzieci nie umarły z głodu, zasłanianie dziecka własnym ciałem przed pięścią przemocowego partnera, wspieranie rodziny w kryzysie..  Czyny niedoceniane, często traktowane pogardliwie.. tak, one także są bohaterstwem.
I nie, wcale nie musimy być bohaterkami, nie musimy być silne, choć często jesteśmy w sposób tak bardzo niewidoczny nawet dla nas samych.

Czy chcemy, by nazywano nas bohaterkami? Chcemy szacunku, takich samych praw, równej płacy i równych oczekiwań. Nie urodziłyśmy się ze ścierką w ręku, a nasze stopy są mniejsze nie dlatego, by kompaktowo zmieściły się przy zlewie. Mamy macice, ale nie każda z nas musi być matką. Nie chcemy wciąż udowadniać, że nie jesteśmy gorsze, głupsze..

Nie jest nam koniecznie potrzebny “kwiatek dla Ewy” w ten jeden dzień w roku, choć jest to miły gest. Przede wszystkim oczekujemy szacunku i normalnego – partnerskiego wsparcia. Przez cały rok.

Kobiety, dziewczyny – życzę Wam tego wszystkiego. I życzę Wam, byście nigdy tymi bohaterkami czy docenionymi, czy tez nie – nie były zmuszone zostać. 

…Dostałam dziś od męża dobre wino i ukochane ptasie mleczko. Ale to tylko mały dodatek, bo szacunek, wsparcie, partnerstwo mam od niego cały czas, a nie tylko 8 marca.

A tak na marginesie.. choć Leniwe pióro nie propaguje wulgaryzmów, jednak stwierdza, że jeśli już ich używać, to jest ku temu właśnie w tej chwili najlepszy czas. Zatem:

путин ИДИ HAХУЙ!

*************************************************************************
Mariolko – dziękuję. Twój artykuł do tegorocznej Manifówki zainspirował mnie do napisania tego tekstu.

4 comments on “Czy potrzebny jest kwiatek dla Ewy?

  1. Co można tu napisać, sama napisałam wiersz dla tych cichych bohaterek.
    Nigdy nie wiemy, jak same poradziłybyśmy sobie w podobnej sytuacji…
    A Putin? też ma wokół siebie kobiety…inny gatunek?

    1. Dopiero teraz miałam chwilkę, by poszukać Twojego wiersza.
      ..Jotko… jest przepiękny i tak strasznie boleśnie prawdziwy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *