Kiedy ogłoszono stan wojenny miałam 15 lat.
Nie, nie widziałam, że zamiast Teleranka przemawiał pan w mundurze. Obudziliśmy się późno, Mama próbowała dodzwonić się do Dziadka, który od jakiegoś czasu był chory. W telefonie panowała głucha cisza. Potem brat włączył telewizor… Pamiętam strach co będzie dalej, strach że wejdą Rosjanie wraz z zaprzyjaźnionym blokiem wschodnim, pamiętam czołgi na ulicach, żołnierzy, godzinę policyjną, zakaz przemieszczania się, przepustki wystawione dla rodziców.. Byli lekarzami, pamiętam jak mnie to przeraziło, gdy Mama powiedziała, że wszyscy lekarze dostali przepustki nie tylko z powodu nocnych dyżurów, ale też “ w razie czego”.
Niejaki Jacek Kurski chce “przypomnieć Polakom historię” emitując w telewizji propagandowej filmy i programy o stanie wojennym w jego okrągłą 40 rocznicę.
Panie Kurski, to naprawdę zbędna fatyga. Wspaniale, wciąż się w tym doskonaląc, przypominacie Polakom historię. Przypominacie ją na ulicach podczas protestów kobiet, i pod willą na Żoliborzu, której mieszkaniec pilnowany jest niczym towarzysz z samego szczytu PZPR-owskiej wierchuszki, i w telewizji narodowej, w której programy informacyjne tak bardzo przypominają Dziennik Telewizyjny tamtych czasów, a propaganda cudu gospodarczego kropka w kropkę podobna do wmawianego nam kiedyś “socjalistycznego raju”…
Och, jest tych podobieństw dużo więcej, nie mamy już choćby trójpodziału władzy i niezależnych sądów, a prokurator stanu wojennego został mianowany sędzią Trybunału Konstytucyjnego, skutecznego narzędzia obecnej władzy do zwalczania opozycyjnych fanaberii. I tak dalej i tym nomen omen podobnie.
Clou całego tego a’la peerelowskiego bagna jest jednak w tej chwili to, co dzieje się w przygranicznym pasie. Ale o tym “co się dzieje” naprawdę nie dowiemy się z mediów narodowych i briefingów prasowych rzeczniczki Straży Granicznej. Brak tak naprawdę oficjalnych, prócz tych jedynie słusznych – rządowych, informacji. Teren zamknięto dla “postronnych” ustanawiając tam stan wyjątkowy.. Kontrole, żołnierze, przemoc, czasem śmierć, choć tu znów nie znamy faktycznej skali, prawda?
To taki mikro stan wojenny, choć nie dla całego narodu.
“Stamtąd”, a wybrzmiewa to słowo “stamtąd” jak z innej, całkowicie obcej, strasznej i nieznanej strefy – informacje o tym co się dzieje przychodzą jedynie w krótkich migawkach propagandowej telewizji, lub poprzez ukradkiem zdobywane informacje. Tam ludzie, ci “niewłaściwi” ludzie nie mają tak naprawdę praw, a ich życie zależy od widzimisię człowieka w mundurze.
To już nawet nie jest ten PRL, który pamiętam, to co się dzieje przypominać zaczyna dużo mroczniejszy czas. Skok na głowę w głębokie, czarne wody historii. Czasami dla tak zwanego cywilizowanego człowieka, żyjącego jeszcze (we względnej) demokracji – nie do pojęcia. A przecież takie rzeczy zawsze gdzieś “się dzieją”. Tym razem jednak na naszej polskiej ziemi.
Zatem.. panie Kurski, niczego pan nam nie musi przypominać. Historia zakreśla wokół nas wielkie koło.
Mamy już koncerty i propagandowe akcje MUREM ZA MUNDUREM dla naszych dzielnych chłopców broniących polskich granic. Szkoda, że ta obrona traci zbyt często ludzką twarz.
Szkoda też, że ci co jej tak przyklaskują lubują się w marzeniach o nauczce dla “lewackich i tęczowych ścierw” na przykład. Pozdrawiam przy okazji hmmm.. baaardzo serdecznie moich współdyskutantów na stronie straży granicznej. : )
Obyśmy my, Polacy, już nigdy nie znaleźli się w sytuacji ludzi w (przy)granicznych lasach.
(*) Tytuł zaczerpnięty z wydarzenia organizowanego przez KOD Śląskie w Katowicach
Historia lubi się powtarzać, szkoda że nie wyciągamy wniosków i brniemy w te same błędy…
Niestety. 🙁
No cóż, wigilijny karp nie jednemu stanie ością w gardle. Przynajmniej powinien.
A co z dodatkowymi talerzami? Może by wysłać kilka kartonów porcelany do organizatorów “Stanu nieludzkiego” ? A już na ul. Mickiewicza to na pewno.
Bet – to jest doskonały pomysł. Popieram! : D