Początek
Pojawiła się w moim życiu nieplanowo, jakoś tak niespodziewanie. Po śmierci poprzedniej suni, która była z nami przez 14 lat. Która u nas dorastała, na którą patrzyłam jak się powoli starzeje i która umarła na moich rękach… Jak wielu innych, po śmierci swojej Przyjaciółki nie chciałam kolejnego psa. I tak jak wielu innych – tej obietnicy nie dotrzymałam.
Pojawiła się więc znienacka.
Porzuconej ciężarnej suni, której właściciele pozbyli się przywiązując do drzewa – sąsiedzi dali dom. A ja dałam dom jednemu z jej szczeniąt.
Musiałam… nie, oczywiście, że nie musiałam, ale chciałam – pomóc. Bo sąsiedzi szukali przytomnie jeszcze przed ich urodzeniem – domu dla szczeniąt. I każdy ewentualny chętny zaznaczał – jeśli już, to pies. Suni, gdyby się taka urodziła nikt nie chciał, wiadomo, z suką „problem”…
Przez taki „problem”, matki mojej Suni się pozbyto. Choć to przecież człowiek był za nią odpowiedzialny, to człowiek nie wysterylizował, czy choćby nie dopilnował. A konsekwencje poniosła suka. Bo to zwierzę zawsze ponosi konsekwencje bezmyślności, okrucieństwa, zaniedbania – człowieka…
Teraz
Jest noc. Patrzę na swojego Psa, a Pies patrzy na mnie. I nie zastanawia się nad udręką życia, nie martwi, że nie ma pieniędzy, nie zazdrości, że Kowalski więcej zarabia, nie obchodzi go jaki Nowak ma samochód. Ma swoich Człowieków i to jest dla niego najważniejsze.
Żyje tu i teraz. Gdy jest głodna to prosi o jedzenie z ufnością w okrągłych ślepiach i do kosmatej głowy jej nie przyjdzie, że mogłaby mieć Ludzia, który by nie dawał jej jeść, który by ze złośliwym uśmiechem sadysty bił po głowie, zamykał w szopie bez kropli wody i promienia słońca. Który by przywiązał ją, jak jej matkę do drzewa i pozbył się „problemu”, albo wypchnął z samochodu na bezludziu i odjechał…
Gdy jest głodna, prosi o jedzenie, gdy coś jej dolega przychodzi do mnie po pomoc. A gdy któryś z jej Człowieków zachoruje – kładzie się obok, bliziutko, czujnie obserwując każdy jego ruch. Nie jest psem wylewnym, ale, gdy którymś z nas wstrząsają dreszcze wysokiej gorączki, przytula się i stara ogrzać własną futrzastą sobą.
Taka jest. Ochrania, pociesza, kocha całym swoim psim sercem. Tu i teraz. Nie uzależnia tej miłości od tego czy mam samochód, czy rower, czy jestem bogata, czy ledwo wiążę koniec z końcem. Jak każdy pies. I jak każdy pies nie warunkuje swojej miłości do człowieka tym, czy jest on dobry, czy zły.
I jak każdy inny pies jest tak zależna od swojego Ludzia, że to aż przeraża.
Jest noc. Cisza panuje wokół, wszyscy śpią. Tylko ja zgarbiona nad klawiaturą piszę. A obok siedzi moja Sunia i wlepia we mnie okrągłe ślepia, jakby wiedząc, czując jakimś szóstym psim zmysłem, że to o niej piszę. I o wszystkich tych psach porzuconych przez bezmyślność właścicieli, skrzywdzonych przez człowieka, błąkających się po bezdrożach, wychudzonych, chorych, rannych, głodnych. I o tych, które czekają w schroniskach na swój Dom, na swojego kochającego Homo podobno sapiens.
Znana wielu z Was Gabunia przygarnęła niedawno takie wychudzone, błąkające się na poboczu drogi nieszczęście. Zaopiekowała się psem staruszkiem, ratując mu tym samym życie. Kto nie zna jeszcze tej historii tego zapraszam na Jej bloga. O TUTAJ.
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Zainteresowani tematem psiej doli wiedzą, że kary za znęcanie się nad zwierzętami są śmiesznie małe. I rzadko stosowane. Za potworne okrucieństwa – wyrok: pół roku w zawieszeniu, czasem grzywna w zawrotnej wysokości – 400 złotych. A najczęściej i to nie. Bezkarność powoduje, że oprawcy zwierząt śmieją się w nos ich obrońcom i… robią swoje. Od wielu lat wciąż tylko mówi się o zaostrzeniu kar za znęcanie, o faktycznym respektowaniu prawa. I co? I nic. Za rządów PO kilkakrotnie składano projekt takiej ustawy. Spychana na dalsze miejsca, odwlekana, w końcu zamieciona pod dywan umarła śmiercią naturalną.
Ostatnio pojawił się promyczek nadziei na jakieś zmiany. Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt po raz kolejny zgłosił projekt ustawy radykalnie zmieniający los czworonogów. I pomimo tego, że zdominowany jest przez polityków PO – Jarosław Kaczyński podobno zadeklarował swoje poparcie. To nie byle co, bo jak wiemy Kaczyński, szara eminencja, naprawdę wiele może. Jeśli ta deklaracja nie jest plotką, ale możliwe, że to prawda bo lubi zwierzęta. Znalezionemu na ulicy pogryzionemu kotu Rudolfowi uratował życie i opłacił leczenie. Ta miłość do zwierząt jest rodzinna, jego brat miał dwa przygarnięte koty i sunię Lulę, znajdę ze stacji benzynowej.
Oby Jarosław Kaczyński poparł te ustawę. I oby nie stała się kolejną „Dobrą zmianą” rządu PiS. Ale jeśli ustawa wejdzie w życie, jeśli faktycznie zmieni prawo, jeśli dzięki niej zwierzęta dostaną realną pomoc – to ja parafraza uroczyście oświadczam, że tu na SWOIM BLOGU poprę i pochwalę (te) poczynania Prezesa i pierwszą naprawdę dobrą zmianę. Obym mogła to zrobić.
Nieliczne jak na razie informacje na temat projektu ustawy i poparcia J. Kaczyńskiego znajdziecie TUTAJ
Bardzo ładnie napisałaś o swojej suni, każdy z nas pewnie zna podobną historię. Mój syn z dziewczyną wzięli sunię szczeniaczka, której mama urodziła 11 dzieci w lisiej jamie. Mama została w ciąży wygnana z domu. Ludzie to zrobili, nie bacząc na stan suczki. Co tu dużo mówić, są ludzie i “ludzie”, tego nie zmienimy. Możemy tylko wpływać na los poszczególnych istot. Oby projekt ustawy, o której wspomniałaś, został przyjęty. Nie sądzę jednak, że to zmieni tych “ludzi”. Ludzie nadal będą potrzebni. Pozdrawiam
Z nadzieją w sercu czekam na jakąś zmianę. I nawet nie zaostrzenie kar najbardziej jest potrzebne, co faktyczne ich egzekwowanie. Teraz od „widzi mi się” sędziego, lub nawet prokuratora zależy, czy czyn bestialski zostanie w ogóle zakwalifikowany jako karalny :/
Pozdrawiam i miłego wieczoru Ci życzę 🙂
Zawsze sie zastanawiałam, co tacy ludzie mają zamiast serca i czy nie śnią im się po nocach te porzucone psy? Gdyby to było w mojej mocy, sprawiłabym, aby duchy tych psów i innych maltretowanych zwierzaków nie pozwoliły im zasnąć. Blog Gabuni oczywiście znam i czytałam. W swoim życiu miałam dwa psy, tego drugiego już bardziej mieli moi rodzice. Teraz nie mam psa ani kota, bo całymi dniami nie ma nas w domu, ale nie wiem co będzie później, bo jak nie papugi czy chomiki, ryby i żółwie, to zawsze jakieś zwierzaki w domu były…
Za katowanie, głodzenie i skazanie na śmierć z premedytacją powinno się karać jak za podobne postępowanie z ludźmi, tak uważam.
Indianie Kanadyjscy wierzą, że po śmierci przywitają ich wszystkie ich psy zaprzęgowe i odprowadzą w zaświaty, …lub rozszarpią ich dusze. Wszystko zależy od tego jak traktowali swoje psy. Byłoby to sprawiedliwe, prawda?
Też uważam, że takiego oprawcę powinno spotkać to samo, co zrobił swojemu zwierzęciu. Ale to utopia, niech więc choć kary będą surowe, a paragrafy kk o znęcaniu nad zwierzętami przynajmniej przestrzegane.
Pozdrawiam serdecznie Jotko 🙂
Ja sama nie jestem zbytnią wielbicielką zwierzakow, bo sie ich jakoś tak boję, natomiast podziwiam wszystkie osoby, które dają im nie tylko dom, ale przede wszystkim serce. I nie rozumiem, jak można zwierzę wyrzucić, jak coś zniszczonego czy zepsutego. A już katowanie … koszmar.
Bo żadna osoba obdarzona empatią, niezależnie czy lubi zwierzęta, czy też nie, nie zrozumie takich czynów. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Parrafrazo piękny wpis, bardzo Ci dziękuję za wyróżnienie, jest mi niezmiernie miło 🙂
Nie wiem, czy jestem wielbicielką wszystkich zwierząt, bo jedne lubię bardziej, drugie mniej, innych się boję, czy wręcz brzydzę, ale jedno wiem na pewno, żadnego z nich bym nie skrzywdziła, a tym bardziej świadomie i w miarę możliwości pomogłabym, gdyby zaistniała taka konieczność. Tak ciepło piszesz o swojej suni, doskonale Cię rozumiem, bo sami też mamy suczkę już od 9 lat, jest indywidualistką i również nie jest specjalnie wylewna, ale gdy z jakiegoś powodu płaczę lub coś mi dolega zawsze przychodzi, kładzie pycha na kolanach i patrzy tymi swoimi przenikliwymi ślepkami jakby chciała powiedzieć, nie martw się ja tu jestem, czuwam i wszystko będzie dobrze. Teraz jest z nami też wspomniany przez Ciebie biedaczysko, którego historii nie znamy. Micha z jedzeniem, wodą i ciepły kąt oraz dobry, ludzki gest to tak niewiele by psie serce było uradowane, spokojne i przede wszystkim by czuło się bezpiecznie 🙂
Na FB ostatnio coraz częściej pokazuje się psie lub kocie nieszczęścia i co gorsze zdjęcia dumnie prezentujących się tragedii nieludzkiego i karygodnego znęcania się nad zwierzętami. Widząc to serce ściska mi się z żalu, a do oczu cisną się łzy 🙁 W żaden sposób nie mogę sobie wyobrazić dlaczego tak się dzieje, czy dla zwrócenia uwagi, popularności, sławy ludzie zwłaszcza Ci młodzi są w stanie zrobić wszystko? Przeraża mnie ten świat, bo nikt tak na prawdę nie może się czuć bezpiecznie, nie wiadomo, czy jutro nie padniemy ofiara jakiegoś bestialskiego napadu, czy mordu. To, że winni takiego zachowania powinni być ukarani, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, ale jaka kara za takie niewyobrażalnie krzywdzące i okrutne czyny wobec tych słabszych, bezbronnych, poniekąd uzależnionych od człowieka, nie mam pojęcia, według mnie powinno to być coś tak strasznego czego dopuścili się sami skazani by cierpieli równie mocno jak ich ofiary 🙁
Rozpisałam się, wiem, ale to i tak nie wszystko co myślę na ten temat 😉
Ściskam Cię ciepło i wymiziaj sunię koniecznie ode mnie 🙂
Sunia wymiziana 🙂 A Ty ode mnie podrap za uszami Twoje dwa psiaki 🙂
Kary powinny być współmierne do czynów. Też chciałabym, by sadyści doświadczyli tego samego co ich ofiary. To niestety nierealne. Ale przynajmniej powinni ponosić faktyczną odpowiedzialność za swoje czyny. I płacić wysokie kary pieniężne, kierowane do pobliskiego schroniska, czy fundacji, albo jeśli skatowany zwierzak żyje – na koszty leczenia, rehabilitacji i żywienia.
O tak, ja napisałabym naprawdę konkretną ustawę o ochronie zwierząt 😉 Szkoda, że nie mogę.
Pozdrawiam serdecznie Gabuniu 🙂
to pisz Aniu, a ja od siebie też bardzo chętnie dorzucę jakiś punkt, kto wie może Twoja ustawa zostałaby uchwalona 🙂
Propozycję zmian mogę napisać, ale wątpię by się tam przejmował jakąś cywilną osobą, co sobie leniwym piórem pisze 😉
Kiedyś bardzo chciałem mieć psa, teraz już nie, zbyt dużo jeżdżę i nie miałbym z kim zostawić. Nie jestem przekonany, że surowe kary załatwią sprawę złego traktowania zwierząt, tak samo, jak surowe kary nie załatwiają sprawy znęcania się nad ludźmi. Bardziej sprzyja edukacja oraz atmosfera braku akceptacji dla postępowań okrutnych.
Hegemonie wyobraź sobie, co byłoby, gdyby nie było odpowiedzialności karnej za rabunki, czy morderstwa? Zresztą widać to na przykładzie czynów, wobec których się pobłaża. “Mała szkodliwość społeczna”, niemrawość w poszukiwaniu i karaniu tak zwanych “kiboli” niszczących mienie publiczne. Poczucie bezkarności zawsze procentuje.
Ale oczywiście, że surowe kary nie wystarczą. Tak jak piszesz – bardzo ważna jest edukacja i brak akceptacji, a ja pójdę dalej – potępienie społeczne czynu.
Gdybym mogła wpływać na projekty ustawy, to zaproponowałabym na przykład:
-Nie więzienie, ale prace społeczne na rzecz miasta/gminy, publiczne z odpowiednim piętnem, że to oto człowiek oprawca zwierząt. Tabliczka, umowny kolor kamizelki etc..
-Wysokie kary pieniężne, które oprawca wpłacałby na najbliższe schronisko/fundację/stowarzyszenie lub docelowo na koszty leczenia, rehabilitacji, utrzymania swojej ofiary.
-Obowiązkowe czipowanie psów, kotów wraz z pierwszym, obowiązkowym przecież, szczepieniem przeciw wściekliźnie. Takie czipowanie i rzecz jasna rejestracja dokonywana przez weta lub gminę ułatwiłaby nie tylko odszukanie zaginionych zwierząt, ale i odszukanie oprawcy. Nie zlikwidowałoby to porzucania zwierząt, ale na pewno zmniejszyło ten haniebny proceder.
…To tylko kilka zmian z wielu, które po głowie mi chodzą. Wiem, że to nie takie proste, ale coś robić trzeba. Ważne jest to, że świadomość społeczna rośnie z roku na rok. Kiedyś gdy ktoś widział nawet karygodne zachowanie sąsiada wobec zwierzęcia – milczał. To się zmienia. Może zbyt wolno, ale idziemy do przodu.
Pozdrawiam 🙂
Oczywiście, nieuchronność surowej kary uchroniłaby przed znęcaniem się nad zwierzętami. Po wtóre każdy pies powinien być zarejestrowany i otrzymać czips z danymi. U nas niby wszyscy współczują zwierzętom, ale rozwiązań nie ma, a prawo kulawe, więc nic się nie zmieni.
Serdeczności zasyłam.
Oczywiście. A o obowiązkowym czipowaniu każdego zwierzaka już nie wspominając. Najlepiej przy pierwszym szczepieniu na wściekliznę. Część propozycji zmian, które wypełniają mi głowę napisałam już odpowiadając Hegemonowi
Coś tam się zmienia Ultro. Kiedyś była jakaś zmowa milczenia, ludzie widzieli krzywdę, lecz ani nie wiedzieli gdzie się zwrócić, ani takiego “zwyczaju” nie było. Teraz i nagłaśnia się takie sprawy i uświadamia gdzie szukać pomocy i potępia.. Cos drgnęło, ale do prawdziwej ochrony zwierząt i respektowania paragrafów, które przecież są – daleko.
Pozdrawiam Cie serdecznie 🙂
Gdybym mogła – przyznałabym Ci jakąś super-nagrodę za ten tekst.
Pięknie, po prostu pięknie napisałaś.
Wyrazy najwyższego uznania.
🙂
Stokrotko – bardzo Ci dziękuję, przelałam na papier emocje i uczucia..
Pozdrawiam z uśmiechem 🙂
Kilka lat temu w policji doszło do konfrontacji pomiędzy psem bestialsko pobitym i żywcem zakopanym, który cudem przeżył te eksperymenty, a jego byłym panem i sprawcą pobicia. Wszyscy sądzili, że wilczur chociażby warknie na swojego pana, ale ten – wprawdzie z wielką obawą i niechęcią, z podwiniętym ogonem – podszedł do swojego oprawcy i … polizał go po ręce. Czy to jeszcze jest wierność?
Podkulony ogon, niepewny chód, polizanie po ręce. To nie wierność, to uległość i strach. Tak radzi sobie pies, gdy przeciwnik, lub przywódca stada jest silniejszy. Wyobrażam sobie jak bardzo musiał być przerażony ten biedny psiak 🙁
Okazywanie uległości wobec oprawcy obserwujemy również wśród ludzi, w rodzinach patologicznych. Ojciec czy mąż agresywny alkoholik – i osoba całkowicie podporządkowana i zależna od niego.
Pies oczywiście generalnie jest zależny i podporządkowany człowiekowi inaczej nie byłby psem. Ale ma swoje własne mechanizmy radzenia sobie w sytuacjach zagrożenia. “Zobacz, jestem niegroźny, nie krzywdź”. Większość innych, silniejszych osobników jego gatunku odczytuje ten sygnał i odpuszcza, bo tak to działa. Takiego człowieka, jak wspomniany przez Ciebie tylko by to “nakręciło”. :/
A taką piękną dewizę wypowiedział autor “Małego Księcia”: “Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś”…
Pozdrawiam 🙂
Jak czytam o kolejnych bestialstwach wobec zwierząt, to najchętniej oprawcom zrobiłabym to samo.
Mam takie same odczucia…