Już za parę dni, za dni parę…
Plecaka, ani gitary ze sobą nie wezmę. Zwichrowany kręgosłup jęczy, że nie przeżyłby takiego obciążenia, zresztą na gitarze grać nie umiem, moje zdolności muzyczne ograniczają się do brzdąkania na odziedziczonym po dziadkach starym zakornikowanym pianinie (oby Szyszko go nie wytropił). Rozważałam zabranie tego instrumentu, ale problem z transportem zniechęca do pomysłu. Zatem tylko walizka na […]