Miał być wpis o prawach kobiet, XII Śląskiej Manifie, o moim artykule opublikowanym w Manifówce… Jednak nasze życie w ciągu dosłownie kilku dni wywróciło się do góry nogami. Bo wirus w koronie był już sobie wprawdzie od jakiegoś czasu, ale gdzieś tam, daleko, w Chinach. Czytaliśmy o epidemii, współczuliśmy chorym i ich rodzinom, z gęsią skórką oglądaliśmy zdjęcia z opustoszałego miasta Wuhan… ale to było daleko, nas nie tyczyło. Więc po przeczytaniu, obejrzeniu, wracaliśmy spokojnie do swoich zajęć.
Potem wirus pojawił się bliżej nas, w Europie. Nadal jednak był daaaleko, ot kilka przypadków, czuliśmy się więc iluzorycznie bezpieczni. Sytuacja zaczęła jednak nabierać tempa, coraz więcej chorych w Europie, kolejne zgony.. My jednak, a raczej większość z nas, nadal temat lekceważyła. Teksty, że na grypę umiera tyle i tyle tysięcy co roku i nikt rabanu nie podnosi, epidemii nie ogłasza – krążyły po sieci. Śmiechy z “zarazy”, beztroskie wycieczki za granicę, “bo nie jadę przecież do Chin, nic mi nie będzie”…
4 marca w Polsce pojawił się pierwszy (zdiagnozowany!) przypadek koronawirusa. I nagle ruszyło. 6 marca było już pięciu chorych w Polsce, 9-go 17. 11 -go 31.
I 11 marca wieczorem Uniwersytet Śląski, jako jeden z ostatnich, ogłosił zawieszenie wykładów od 12.03. 12-go odgórnym zarządzeniem zamknięto szkoły, przedszkola, żłobki w całym kraju. Ogłoszono, by wychodzenie z domu ograniczyć do wypadków koniecznych. W sobotę 14.03 rząd ogłosił stan epidemiologiczny w Polsce. W galeriach handlowych czynne mają być jedynie apteki, sklepy spożywcze i pralnie, wstrzymano działalność restauracji… W nocy z soboty na niedzielę zamknięto granice państwa.
Każdy, kto śledzi temat, a myślę, że jest nas wielu, zna te informacje. Chciałam je jedynie w skrócie powtórzyć. Nie będę przytaczać tu statystyk, wpisywać ilości chorych i tempa rozprzestrzeniania się wirusa. Te dane każdy może z łatwością znaleźć Ponieważ jednak w sieci krąży wiele fakenewsów i bzdur wyssanych z zakażonego palucha, chcę się z Wami podzielić faktami zaczerpniętymi z wywiadu z EKSPERTEM,epidemiologiem, dr. Pawłem Grzesiowskim..
Oto najważniejsze odpowiedzi na dręczące nas pytania:
CZY KORONAWIRUS JEST GROŹNIEJSZY OD WIRUSA GRYPY?
Tak, jest groźniejszy choćby z tego powodu, że osoba z grypą zaraża jedną osobę, a ta z koronawirusem od dwóch do czterech osób.
DLACZEGO?
Ponieważ wirus grypy krąży po świecie od kilkuset lat. Zatem ludzie chorują, uodporniają się od dawna. Koronawirus jest nowy. Za dziesięć, dwadzieścia lat ludzie będą chorowali rzadziej, będzie jak z grypą, uodpornią się.
CZY TO PRAWDA, ŻE NA KORONAWIRUSA ZACHORUJE OD 20 DO 70 PROCENT POPULACJI?
Wszyscy, którzy będą mieli kontakt z tym wirusem, zachorują. Ważne, by nie zachorowali w tym samym czasie.
POJAWIŁY SIĘ INFORMACJE, ŻE 5 MLN. CHORYCH MOŻE UMRZEĆ.
Nie. Śmiertelność, wbrew publikowanym statystykom wynosi około 1 procenta.
JAK TO? WHO PODAJE, ŻE MIĘDZY 3 a 4 PROCENT
Ponieważ statystyki śmiertelności tworzone są TYLKO na podstawie potwierdzonych przypadków zachorowań. Faktycznych zachorowań jest 5 razy więcej, czyli rzeczywista śmiertelność jest pięć razy niższa.
CZY TO PRAWDA, ŻE WIRUS ZNIKNIE, GDY SIĘ OCIEPLI.
Nie. Wystarczy pomyśleć, że żyje w naszych organizmach w temperaturze 36,6 st. C. Dlaczego miałby zatem ginąć, gdy zrobi się cieplej. Jednak jego żywotność na powierzchniach będzie krótsza. Już wyliczono, że w 4 stopniach Celsjusza żyje miesiąc, a w 20 stopniach dwa dni. Zatem przy wyższych temperaturach na świeżym powietrzu zakaźność będzie mniejsza. Jednak 80 procent zakażeń to droga kropelkowa. Być może wirus wygaśnie spontanicznie, według krzywej epidemii okres największej aktywności wirusa po szybkim wybuchu zakażeń wynosi około 2 miesięcy. Czyli być może w czerwcu epidemia powoli przygaśnie. Wirus sam się bowiem ogranicza. Osoby które przechorowały, już się nie zarażą, ani nie będą zarażać innych.
CZY ZAMYKANIE SZKÓŁ, ODWOŁYWANIE IMPREZ, ZAMKNIĘCIE GRANIC… MA SENS?
Tak. Mamy już pierwsze zakażenia własne, czyli ludzi, którzy nie byli za granicą. Ważne jest, by ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa w sposób niekontrolowany.
CZY POWINNIŚMY ROBIĆ ZAPASY?
Nie ma powodów, by myśleć, że dostawy podstawowych produktów zostaną wstrzymane. Pomóżmy jednak seniorom i ludziom chorym w zaopatrzeniu ich w leki i produkty pierwszej potrzeby. Osoby starsze nie powinny pojawiać się w miejscach publicznych, ponieważ są w największym niebezpieczeństwie.
JAK SYTUACJA MOŻE ROZWINĄĆ SIĘ DALEJ?
Są dwa scenariusze: albo będziemy mieli tych zakażeń tak wiele jak Włosi, gdzie co dwa, trzy dni podwaja się liczba osób zakażonych i „zatykają” się wszystkie oddziały intensywnej terapii, albo będziemy mieli bardziej płaską krzywą zachorowań, bo będziemy każdy przypadek wyłapywali tak, jak dzieje się to dzisiaj. Wtedy tych ludzi zachoruje pewnie tyle samo, co w tym pierwszym scenariuszu, ale ten proces rozciągnie się na trzy, cztery miesiące, a o to chodzi, żeby nie było szczytu zachorowań w ciągu tygodnia, bo żaden system nie jest wtedy w stanie zapewnić takiej jak trzeba ilości łóżek.
Starałam się zebrać wszystkie najważniejsze informacje poruszone w wywiadzie i przekształcić je w informacyjną pigułkę. Całość dostępna TU.
Kochani, pomagajcie w podstawowych zakupach osobom starszym i opiekunom osób niepełnosprawnych. To grupy największego ryzyka zachorowalności.
Jeśli możecie, sami wychodźcie z domu jedynie w sprawach ważnych, starajcie się unikać tłoku. Po powrocie myjcie ręce wodą i mydłem przez 30 sekund. Jedni proponują jako wyznacznik czasu nucić piosenkę Zenka Martyniuka, inni deklamować monolog Lady Makbet. Co kto woli 😉
Ja na przykład wolę rocka.. albo Piwnicę pod Baranami… Mam dość szerokie gusta muzyczne. 😉
Nie wpadajmy w panikę, ale zachowujmy ostrożność. Siedźmy w domu, grajmy w planszówki, czytajmy książki…
Pamiętajmy, że mniej osób na ulicach, w sklepach, kolejkach, to spłaszczenie krzywej zachorowań i rozciągnięcie jej w czasie. A mniej zachorowań w tym samym czasie, to więcej dostępnego sprzętu medycznego, miejsc w szpitalach, i większy dostęp do służb medycznych.
Apeluję też do osób czujących potrzebę uczestnictwa w mszy. Nie chodźcie do kościołów, nie narażajcie siebie i innych na zarażenie. Korzystajcie z mszy internetowych i telewizyjnych.
Skoro episkopat nie zamknął kościołów ignorując sytuację – weźcie sprawy we własne ręce.
I jeszcze jedno bardzo ważne. Zwierzęta domowe NIE CHORUJĄ na koronawirusa. Nie panikuj, nie wyrzucaj swojego przyjaciela z domu.
I pamiętaj – większość przychodni weterynaryjnych w obecnej sytuacji przyjmuje jedynie przypadki NAGŁE.
Przycięcie pazurków, badania profilaktyczne – muszą poczekać 😉
Sytuacja jest dynamiczna. Trzymajmy się i nie dajmy panice. Stres to osłabienie odporności organizmu.
Jeszcze jedno. Dzisiaj zaproponowano na fb taką akcję, by o godzinie 17-ej wyjść na balkon, okazując wdzięczność wszystkim służbom medycznym, które narażając życie pracują, pomagając chorym. Odzew był bardzo słabiutki, kilka osób na balkonach. Ale nie o to mi nawet chodzi. W odpowiedzi na apel mojego kolegi padły słowa:
“Ale za co mamy im dziękować ? Że są w pracy? Nic nie wiem o jakiś specjalnych osiągnięciach czy poświeceniach walce z wirusem.
Jak się pracuje w szpitalu wiedzieli już na 3 roku studiów. Standardowy czas pracy kasjerki na stacji benzynowej to 12godzin. Nie robią z siebie bohaterek.”
Oczywiście chylę czoła wobec obecnie pracujących w sklepach osób, które narażają się przecież na zarażenie. Uważam jednak, że powyższa wypowiedź, emanuje postawą roszczeniową i całkowitym brakiem empatii i wyobraźni. Zabolało mnie to, jako córkę, wnuczkę i siostrzenicę lekarzy. Z niewdzięcznością wobec pracy moich bliskich spotykałam się od dziecka. Najwięcej jednak odkąd jest Internet. Czy wiedzieli lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni „jak się pracuje w szpitalu” obecnie? W najczarniejszym nawet scenariuszu – nie. Nie trzeba wiwatów i podziękowań, jeśli ktoś nie czuje takiej potrzeby w szczególności. Ale takie słowa jak powyżej są równie zbędne. Moi rodzice i babcia dawno nie żyją, kuzynka jest na emeryturze. Potrafię sobie jednak wyobrazić co mogą czuć bliscy służb medycznych w obecnej chwili. I to jak mogą się obawiać, czy ich ukochani wrócą do domów, a gdy wrócą, to czy nie przywleką ze sobą koronawirusa… Zabrakło empatii, a szkoda, bo potrzebna nam teraz szczególnie. Smutne..
Nic to. Pozdrawiam wszystkich serdecznie, życzę zdrowia, nie dajcie się wirusowi.
I z dużą dozą optymizmu mówię – do zobaczenia. 😉
#zostańwdomu
A tutaj wersja video-bloga Leniwym Piórem, czyli vlog. Zapraszam. 🙂
Bardzo Ci dziękuję Parrafrazo…
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Wzajemnie Stokrotko. Zdrowia. <3
Optymizm i dobry nastrój są ważne, Informacje od Ciebie bardzo przydatne.
Za co mamy dziękować? za poświęcenie, za groźbę zarażenia, za stawanie na wysokości zadania, za…życie!
Trzymajmy się, nie dajmy sie!
Właśnie tak. 🙂 Nie dajmy. <3
Oczywiste, że podziękowania i uznanie należą się w pierwszej kolejności pracownikom służby zdrowia! Niech trwają w zdrowiu aż do końca tej koszmarnej sytuacji.
A reszta społeczeństwa niech zachowa dyscyplinę i solidarność, to jedyny sposób na ratunek.
To prawda. Zdrowia Bet. <3