Wybory, wybory i już po wyborach. Przynajmniej w części miast. Frekwencja jak na standardy kraju zamieszkałego przez zbyt wielu obywateli niezainteresowanych tym co się wokół dzieje – wysoka. Wyniki w wielu miastach cieszą, w innych cieszą mniej, ale ogólnie źle nie jest.
Generalnie PiS przegrał (lub jeszcze (?) nie wygrał) w większych aglomeracjach, a w sejmikach wojewódzkich mamy 7 do 9. Ciekawa sprawa z tymi sejmikami. Gdy przyjrzymy się rozłożeniu wyników na mapie Polski, wychodzi nam, że od stu lat w niektórych aspektach niewiele się zmieniło. Potwierdza to nawet województwo dolnośląskie, błyskające granatem na tle okalających je żółci. Wszak te rejony to w większości ludność napływowa …ze wschodu.
I choć w tym roku hucznie obchodzić będziemy stulecie odzyskania niepodległości, nadal tkwimy w narzuconym ponad dwieście lat temu schemacie.
Wieczór wyborczy spędziłam przed komputerem obrabiając wykonane na imprezie charytatywnej i zamówione zdjęcia, ale zerkałam przez ramię na program wyborczy, jak wielu z nas oczekując z niecierpliwością pierwszych wyników. Pokusiłam się nawet o włączenie na czas jakiś tvpPiS i nie pożałowałam.
TVP reżimowa bowiem w swoim klasycznym peerelowskim stylu wiła się, by ukryć porażki i wyeksponować wygrane. Zatem zaraz po 21-ej dowiedzieliśmy się na przykład, że „PiS wygrywa wybory samorządowe”. Pokazywano głównie te lokale wyborcze, gdzie odniósł zwycięstwo. W wyniku tego zabiegu widz mógł odnieść wrażenie, że część miast na mapie Polski uległa anihilacji.. Patryk Jaki błyszczący dotąd niczym (nieoszlifowany) brylant w telewizji narodowej, również zniknął całkowicie z ekranów jedynie słusznego kanału. Nadprezes natomiast pokazywany był kilkukrotnie i przekonywał z zapałem swoich widzów, że „wygraliśmy po raz czwarty!”.
Z jednej strony śmieszyć może absurdalność takich działań w dobie Internetu i szerokiego wachlarza mediów, z drugiej mam świadomość, że wiele starszych osób dostępu do Internetu nie ma i przywiązana niejako od zawsze do państwowego kanału bezkrytycznie przyjmuje propagandową papkę. Łezka nostalgii błyska mi w oku na tę mentalną podróż w przeszłość. Zielone beztroskie (?) lata, eh brakuje tu jeszcze zgniłego imperialistycznego zachodu. …A nie, jak to młodzi mówią: oh wait.
Zarówno podczas kampanii, jak i po wyborach padały z kręgów lewicowych gorzkie słowa o tym, że Koalicji Obywatelskiej zbyt blisko ideologicznie do PiSu. Czy aż tak blisko? Mam inne zdanie. Niestety lewica to obecnie dwie niszowe partyjki z niewielkim poparciem, stąd wiele osób głosowało na KO po to by nie wygrał PiS, nie chcąc powtarzać błędu z pamiętnego roku 2015. Czy to dobrze? Oczywiście, że nie, ale takie teraz mamy realia polityczne i grać trzeba tym, co się ma, a nie tym co mieć by się chciało.
Sam fakt, że Platforma i Nowoczesna potrafiły się porozumieć i zewrzeć szyki w obliczu groźnego przeciwnika cieszy. Hiper-super-turbo-optymistycznie puszczam wodze wyobraźni i widzę zjednoczoną przed wyborami parlamentarnymi jedną wielką koalicję Platformy, Nowoczesnej, PSL-u, SLD i Razem… idących łapka w łapkę do wyborczej walki z PiS-em o lepsze, świetlane jutro. Zagalopowałam się, ale pomarzyć zawsze można, prawda?
Przed nami jeszcze w 649 gminach i miastach II tura wyborów. I tak dziwnie się złożyło, że właśnie teraz przegłosowano w sejmie, by 12.11 uczynić kolejnym świętem państwowym, takim świętem po święcie, jak złośliwie mówią niektórzy „kacowym”. A może, spekulują inni, to nie kacowe będziemy świętować, a rocznicę premiery filmu „O dwóch takich co ukradli Księżyc”?
Przypochlebianie się wyborcom ma jednak swoją cenę. Każdy dodatkowy dzień wolny to setki tysięcy zł strat. Niespodziewanie uchwalony wprowadza chaos, czynne mają być placówki handlowe, czy przychodnie, nieczynne natomiast szkoły, przedszkola, żłobki co każdy mający dziecię małoletnie za spory problem może uznać. O planach produkcyjnych, opóźnieniach realizacji zleceń, terminach spotkań biznesowych, przekładanych rozprawach sądowych już szkoda pisać. Budżet państwa obciążą także stawki świąteczne pracowników państwowych instytucji. Czyli za dodatkowy dzień wolny zapłacimy my.
Absurdalność takich decyzji, choć PiS rządzi już całe długie trzy lata, nadal powala, a był przecież czas przywyknąć. Ale perspektywa niewychylania nosa w listopadowy poniedziałek nęci. Czemuż jednak poprzestać na wolnym jednym marnym dniu tygodnia? Czemu nie ustanowić wolnym całego tego obrzydliwego, zimnego i ponurego miesiąca? Ja tam jestem za. Zostańmy w domach, zawinięci w cieplutkie koce. Tylko kto wtedy na to 500+, 300+, mieszkania+, x/y/z +… zarobi?
To są spostrzeżenia rozsądnego człowieka. Tylko takich rozważnych w Polsce jest mało. Dziś właśnie w poradni słyszałam pochwały dla PIS za to wolne 12 października.
Serdecznie pozdrawiam
Wiesz Ultro, wolne 12 października to nawet byłby niezły pomysł, ale zgłoszony na ostatnią chwilę jak to ta partia lubi robić wywołał wiele chaosu i strat.
Chyba widać światełko w tunelu….
Trzeba mieć nadzieję, że jednak Polacy pomalutku mądrzeją…
🙂
Mam taką nadzieję Jotko 🙂
Od rana próbuję coś napisać, ale ten weryfikator mnie nie wpuszczał…
U nas PiS przegrał z kretesem, ale tak naprawdę wielu z nas wybierało między gorszym i trochę lepszym złem.
12 listopada mój mąż straci sporo kasy…
Dodatkowy wolny od pracy dzień ma być chyba nagrodą i zachętą do głosowania na “dobrego pana od dobrej zmiany”. Ale dość kłopotliwa ta nagroda dla potencjalnych beneficjentów i spory kłopot wizerunkowy dla pomysłodawców. Czyli – jak zwykle.
Otóż to.
Dwa dni myślałam co mi przypomina tytułowa pasta do zębów:)) Już wiem! Była taka piosenka śpiewana na rajdach turystycznych i innych imprezach rozrywkowych w czasach młodości; “Pasta jest do butów, berło jest dla króla, student żyje po to aby sobie hulał! Hej, hej ułani, malowane dzieci…” i dalej słowami oraz melodią znanej pieśni o ułańskiej fantazji. Zanucisz ze mną?
A mnie się kojarzy z hasełkiem
nie wiadomo skąd w moim umyśle zasianym: Górnicy do kopalń, hutnicy do hut, pasta do zębów. 😉
Zdaje się, że 12 listopada będzie dniem wolnym tylko w tym roku. Moim zdaniem to niegłupi pomysł. Wszak stulecie niepodległości zdarza się tylko raz. Ale prawdą jest, że powinno się o tym wcześniej pomyśleć.
Jak na stulecie niepodległości, to rządzący bardzo słabiutko się do tej uroczystości przygotowali.
Według mnie dodatkowe wolne to zagranie pod wybory uzupełniające. Samo wolne jako takie jest fajnym pomysłem, któż z nas nie lubi dodatkowej laby, szkopuł tkwił w zbyt późnym zgłoszeniu.