Przybyłam, usiadłam, obejrzałam. Wreszcie. Po długim, bardzo długim czasie oczekiwania.
Zanim obejrzałam, czytałam mnóstwo artykułów, opinii, dyskusji. Nigdy wcześniej żaden znany mi film nie doczekał się tak kategorycznych ocen PRZED emisją.
Ci z jednej strony barierek – pisali że jest potrzebny, że wreszcie ktoś odważył się poruszyć TAKI temat. Ci z drugiej poszli dalej – twierdzili, że film jest antypolski, obrazoburczy i skandaliczny. I że jest to atak w podstawę wartości każdego Polaka i każdej Polki. Jasnowidze? Bo pomyślcie, jak można oceniać coś, czego się nie widziało? No tak, oczywiście można, czemu nie. Ja na przykład, w cielęcych czasach twierdziłam kategorycznie, że na pewno nie rozwiążę zadania, bo nie umiem. Koniec i kropka. I nawet na nie nie spojrzę, bo i po co. Mój wstręt do królowej nauk szczytował na sinusoidzie, a niewiara w zdolności do przedmiotów ścisłych bujała gdzieś w okolicach zera bezwzględnego. Czwórką z matematyki na maturze zaskoczyłam zatem zarówno rodzinę, jak i samą siebie.
Wpadam, jak to ja, w ton żartobliwy. Ale film jest poruszający, smutny, wstrząsający. Nie ma w nim ataku na wiarę w Boga, bo to nie ona jest tematem filmu. Smarzowski ukazał mechanizmy rządzące się tym, nieznanym nam światem. Hipokryzję, podłość, służalczość i tragedie dziejące się za zasłoną milczenia. A także ludzi, z ich słabościami, traumatycznymi wspomnieniami, fałszem, pazernością, bezwzględnością, żądzą, ale i wrażliwością, troską, pragnieniem miłości. Bo Kościół stanowią ludzie i nic co ludzkie nie jest im obce. To film fabularny, a postacie w nim występujące są fikcyjne, jednak inspirację twórcy czerpali z wydarzeń prawdziwych. Całości dopełniają wspaniałe kreacje aktorskie Jakubika, Więckiewicza, Braciaka, Gajosa.
Film poruszający, po którego zakończeniu panuje cisza, a potem rozlegają się oklaski. Film, którego się nie zapomni.
Cenzura, jakiej jest poddawany, jak choćby w Ełku, Ostrołęce, Zakopanym, obrazoburcze opinie, gromy, zakazy i nakazy, blokowanie – to wszystko działa niczym najwspanialsza reklama. Dawno nie widziałam tak nabitych do ostatniego miejsca sal kinowych. Chyba za czasów niesławnego PRL-u, do którego zmierza wielkimi krokami nasz rząd.
Spotkałam w swym życiu kilku księży. Dobrze pamiętam przesympatycznego staruszka, do którego przyszliśmy by wyznaczyć termin i opłacić ceremonię. Nigdy nie zapomnę, jak z uśmiechem mówił: „Ile? Kochani, ile możecie dać, to dajcie. Jeśli nie macie, to nie dawajcie, też wam ślubu udzielę.“ Pamiętam też, niestety zbyt dobrze księdza, do którego poszłam z Ojcem załatwiać pogrzeb dziadka. „Co łaska” rzucił oschle i zmarszczył pogardliwie brwi, gdy Ojciec wyjął z portfela kwotę, która dla nas stanowiła pokaźną sumę. Na tyle pokaźną, że w domowym budżecie emeryta, robiła sporą dziurę. „Tak mało? Nie stać was na więcej? Noo, za te grosze to ja pogrzebu nie zrobię, dołóżcie.” Nigdy nie zapomnę tej sceny. Chciałam wyjść, niestety nie mogłam zostawić roztrzęsionego Taty. Dopłaciłam.
Księża są tylko ludźmi, ale nawet nie same ich grzechy, co przymykanie na nie oczu, zamiatanie pod dywan, ukrywanie zamiast potępienia i wyciągnięcia konsekwencji są największym problemem. Robią to hierarchowie Kościoła, robią i zwykli ludzie, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości nagich faktów, rozumując błędnie, że napiętnowanie przykładowo pazernego księdza jest równoznaczne z atakiem na wiarę. To co ukazane jest w filmie się po prostu dzieje. Ile tak naprawdę jest przypadków pedofilii nie wiemy, bo do publicznej wiadomości przedostają się te przypadki, których już ukryć się nie udało. Co do chciwości… no cóż, niejeden z nas spotkał się z zawyżonym „co łaska”, datkami zbieranymi od żałobników (!) na pogrzebie, wymuszaniem dopłacenia ponad umówioną i opłaconą już kwotę za ślub przed samą ceremonią… A pomimo tego nadal w mniemaniu niektórych nagłaśnianie nadużyć to atakowanie wiary jaką kapłan reprezentuje. Ot choćby w ciągle toczących się dyskusjach jakie ostatnio mają miejsce na forach. Z drugiej strony zarzucanie ludziom wierzącym, że chodzeniem do kościoła przyzwalają na postępki księży jest przenoszeniem odpowiedzialności. I nie powinno mieć miejsca.
„Kler” to krytyka postępków oraz braku reakcji, która generuje kolejne postępki. I ten mechanizm ukazuje film Smarzowskiego, nie zapominając przy tym o pokazaniu także dobrej strony ludzkiej duszy.
„W moim życiu filozoficzno – kapłańskim nie spotkałem kogoś, kto stracił wiarę po przeczytaniu Marksa, Lenina, Nietschego, natomiast na kopy można liczyć tych, którzy ją stracili po spotkaniu z własnym proboszczem. Jest to bardzo przykre zjawisko, kiedy lekarz zaraża chorego.” / ks. Józef Tischner
P.S. Zdaję sobie sprawę, że poruszyłam temat trudny. Jeśli któryś z Was drodzy czytelnicy poczuł się urażony, to przepraszam, bo nie to było moim zamiarem. Urażonych zachęcam do próby spojrzenia obiektywnie na temat, tak jak i ja starałam się zrobić. Pozdrawiam.
Edit: Ponieważ Boja zapytał, doszłam do wniosku, że nie zawarłam w swym poście oceny samego filmu. Czy warto iść na “Kler”? Tak, zdecydowanie, to świetny film. Osoby wrażliwe powinny się jednak przygotować na ciężkie sceny. Jednak zdecydowanie warto.
Jest jednak pozytywny skutek tego filmu… biskupi zaczęli głośno przepraszać za księży pedofilów… może to niedużo ale w takiej organizacji jak kościół jest to i tak więcej niż się spodziewałem… mam nadzieje, że na przeprosinach się nie skończy i przestępcy którzy chowają się pod sutanną poniosą adekwatną karę.
Masz rację, dzięki niemu zaczęto głośno mówić o problemie. Czy jednak na mówieniu się nie skończy?
Parrafrazo, zmiłuj się! Napisz wyraźnie, warto iść na ten film czy nie?
Warto. Świetny film, zachęcam.
Mieszkam koło kina, mogę chodzić w laczkach, ale czekam aż się tłumy przetoczą. U nas nie dość, że nie zakazali, to na prośbę przyjezdnych odbywają sie dodatkowe seanse, a po filmie zalega cisza…
Podobno na ten film chodzą także duchowni, co myślą, nie wiem.
W wielu środowiskach każdy film i książka o KK są odbierane jako przeciwstawianie sie Bogu, a przecież duchowni to nie bogowie, nawet nie anioły!
O mądrego księdza dziś trudno, ja nie miałam okazji spotkać…prędzej poczytałam o takich.
Ano prawda, nie są księża ani bogami, ani aniołami, ale wielu ludzi tak chyba ich postrzega. Ja tu w swoim poście przedstawiłam dwie skrajności z którymi miałam do czynienia. Ale mnóstwo jest wśród księży ludzi, którzy po prostu “robią swoje” nie wychylając się w żadną stronę, ale najważniejsze po prostu nie krzywdząc przy tym nikogo. Tak to widzę.
kościół, to nie mc donald. nie jest pochopny i wyrywny. jest niezwykle konserwatywny i nigdzie się nie spieszy. nie sądzę, żeby jakikolwiek film był w stanie nadkruszyć jego mury. mam wrażenie, że najwięcej szumu robią ci, którzy szukają taniej sensacji i chcą na tym zbić jakiś kapitał. w czasach, kiedy wyjście po bułki bez biustonosza, albo zdjęcie szpitalnego obiadu może być wiadomością dnia trudno się dziwić, ze zrobił się szum. ale on się uspokoi, gdy tylko pojawi się kolejna, równie medialna “sensacja”.
Hmm no i nie wiem co myśleć o Twoim komentarzu. Wydaje mi się, że ten szum jest potrzebny, nie każdemu chodzi o tanią sensację, choć takich jest rzecz jasna sporo. I mam wielką nadzieję, że jednak się nie uspokoi, skoro coś wreszcie drgnęło.
Obyś się jednak mylił.
owszem – potrzebny jest jak najbardziej. patologie powinny być piętnowane.
chodziło mi raczej o to, że fabularny obraz może być przyczynkiem do dyskusji, ale to nie jest dokument. zwalczać trzeba fakty zaistniałe, a nie wyobraźnię twórcy obrazu.
czyli film być może spowoduje podniesienie nie do końca czystego prześcieradła, choć sam w sobie przecież nie będzie “dowodem w sprawie”. W każdym ludzkim zbiorowisku spotka się czarne owce. i z nimi trzeba wojować. ale selektywnie, a nie masowo potępiając całe środowiska na podstawie plotki, czy jednostkowych zachowań. Łatwo jest kogoś skrzywdzić posługując się uogólnieniami.
Ani ten film, ani ja w moim wpisie nie potępiamy wszystkich księży. Smarzowski pokazuje również ich ludzka, dobrą stronę. Potępiać należy zarówno te czarne owce, jak i tych, którzy ich czyny usiłują pod dywan zamieść. Wyraźnie to napisałam. Jeśli poczułeś się urażony moim postem, przykro mi. Starałam się być obiektywna.
Pozdrawiam.
absolutnie się nie poczułem. napisałaś, że nie wiesz, co sądzić o moim komentarzu, więc rozwinąłem myśl tak, żeby była zrozumiała. to wszystko. ja tylko troszeczkę się boję, że zapalczywość, która jest raczej powszechna może spowodować reakcje grubo przesadzone. a w narodzie chęć piętnowania wszystkiego wydaje się żyć własnym, bardzo bogatym życiem.
Dziękuję za wyjaśnienie 🙂
Z tym pędem do piętnowania masz rację. Ostatnio prowadziłam taką dyskusję na forum, temat przewodni mojego interlokutora: “wszyscy księża to pedofile”. Niestety, ludzie mają tendencję do pakowania wszystkich do jednego worka. Ale, to nie znaczy, że nie mamy nie rozmawiać o problemie, nagłaśniać bulwersujących spraw, kręcić filmów na zadany temat.
Ja myślę, że nie tylko za sprawą filmu drgnęło ale akcje typu buciki dzieci na płotach kurii i nagłośnianie wszelkich nieprawidłowości czy przestępstw dokonywanych przez duchownych (które są gdzieś tam zamiatane pod dywan). Nagłaśnianie gigantycznych pieniędzy płynących od rządu do kościoła gdy nie ma na np osoby upośledzone czy pielęgniarki też nie wpływa na wizerunek kościoła… myślę, że może mogą być te wypowiedzi próbą ocieplenia nadszarpniętego wizerunku. Jeśli jednak społeczeństwo nie odpuści to i sposób myślenia u kleru może się zmienić wszak kropla drąży skałę 😉
Zafrapowało mnie to końcowe pytanie: “Czy warto iść na “Kler”?”
Oczywiście, że warto! Ale tak z gołymi rękami, bez koktaili? 😉
PS. Nie wiem czemu, ale przestałaś mi się wyświetlać na RSS-ach?
Dlatego odrabiam zaległości i w poprzednim wpisie.
Koktajle niepotrzebne, chyba, że masz na myśli wysokoprocentowe 😉 Ale to raczej już po wyjściu z sali kinowej.
Nie wiem, czemu przestałam Ci się wyświetlać. A że zupełna ze mnie ignorantka w sprawach technicznych, raczej się nie dowiem. Albo samo się naprawi, jak samo spsuło (jest takie słowo?) albo zaglądaj do mnie, do czego serdecznie zapraszam 🙂
Kurczę, napisałam długi komentarz i się nie opublikował. Nie wiem czemu. To teraz krótko – masz rację, ten film trzeba obejrzeć i wart jest obejrzenia. Ja go widziałam. Trzeba zobaczyć, żeby wyrobić sobie o nim własne zdanie i to po obejrzeniu a nie na zapas. Moje zdanie jest akurat takie, jak twoje. Film nikogo nie obraża, pokazuje jedynie, że w takiej korporacji jak kościół pracują ludzie, którzy nigdy tam nie powinni byli trafić. Szczególnie, że jest to wyjątkowa korporacja, która ma wielki wpływ na ludzi w różnym wieku, kształtuje ich światopogląd i charakter. niestety film pokazał tę grupę “pracowników”, którzy nigdy nie powinni byli tam trafić.
Dziękuję Iwonko za Twoje słowa.
Co do komentarza, który się nie dodał – od jakiegoś czasu z powodu spamu mam do zaznaczenia opcję “nie jestem robotem”. Może to przez to. Choć ciekawe, że musiałam zatwierdzić Twój komentarz, bo nie wiem czemu nie dodał się automatycznie.
Anzaiowi się nie wyświetlam na RSS-ach… Cuda jakieś się dzieją. Muszę aktualizacje posprawdzać, …a raczej się na nie pogapić i oddać w lepsze technicznie ręce 😉
Tak mi się nasunęło, że zazwyczaj liczną widownią głośnych filmów była młodzież szkolna, którą prowadzano zorganizowanymi grupami na seanse. Tym razem chyba tak nie będzie?
Ja się wybieram. Indywidualnie.
Zatem zachęcam do obejrzenia. Ciekawa jestem Twojej opinii 🙂
A na wycieczki szkolne bym nie liczyła 😉
Byłam, zobaczyłam, przemyślałam. Film ogląda się “z zapartym tchem”, Pokazano / chwilami bardzo drastycznie/ patologie środowiska duchownych, o których od dawna wiadomo lecz nikt dotąd nie odważył się tego tak wprost pokazać i nazwać złem. Pokazano dramaty ludzi uwikłanych w te patologie. Moim zdaniem film uderza najbardziej w wysokich hierarchów kościoła w żadnym przypadku nie podważa sensu wiary.
Zachwyciła mnie gra aktorów.
Czyli mamy takie samo zdanie na temat filmu 🙂
Patrząc na dorobek reżysera tego filmu, nie spodziewam się miłych i bajkowych scen;) A jak medialny kurz opadnie, to i ja obejrzę. Z ciekawością.
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Obraz mimo wszystko nie tak mocny jak “Dom zły”. Chyba przez złożoność głównych bohaterów. Ale to rzecz jasna tylko moje zdanie.
Nie byłam i nie udaje mi się odszukać informacji. Omawiany film to dokument na faktach czy też obraz widziany oczami reżysera ?
Informacje o tym filmie są powszechnie dostępne, zatem doskonale umie sobie pani na to pytanie odpowiedzieć sama. Oczywiście wedle własnego światopoglądu. Zatem, by nie doznać szoku i potwierdzić swoje zdanie, proszę szukać raczej w prawicowych mediach. Będzie jednie słusznie i bezboleśnie.
…w prawicowych powiada pani …nie bardzo bo oni są stronniczy. Mogą kłamać w swojej sprawie. Lewicowe będę kłamały na pewno bo w końcu kto jak kto ale one mają w tym interes. Jakiś złoty środek by się przydał ale z moim małym rozumkiem odszukać go w gąszczu nie potrafię. Jednak dziękuję za sugestię chociaż z niej nie skorzystam.
Prawicowi stronniczy, lewicowi kłamią na pewno, bo to “mają w tym interes”… I jak tu żyć …za tę miskę ryżu. 😉
Ja nie mam tego problemu pani Kloszard.
Ludzie, bezkrytyczni, wywołują we mnie coś na kształt zazdrości bo nic łatwiejszego jak , ot komuś wierzyć bezkrytycznie. Bez analizy, bez zarazy zwanej racjonalizmem . Nie mam takiego daru w sobie .
Z tą miską ryżu to jakieś osobiste reminiscencje ?… bo nie rozumiem zupełnie co miały znaczyć. Pozdrawiam serdecznie.
Ludzie bezkrytyczni z pewnością żyją spokojniej i bez wewnętrznych rozdarć.
Ale ja do nich nie należę. …Czyta pani ze zrozumieniem moje felietony? Bo z tych słów wynika, że chyba nie bardzo.
Co do miski ryżu, już spieszę wyjaśnić. To słowa ministra Morawieckiego ze słynnych nagrań u Sowy. Słów wulgarnych, opisujących jak ciężko mamy my szaraczki, na nią pracować, jako osoba kulturalna nie przytoczę.
Pozdrawiam również.
“Ludzie bezkrytyczni”… Wydaje mi się że nie ma czegoś takiego, są jednak ludzie którzy wierzą innym ludziom i inne fakty przyjmują za pewnik niż my… Ale czy mają spokojniejsze życie? Sądząc z wypowiedzi czy to w mediach czy w realu nie wydaje mi się… Większość jednak uważa, że to ta druga strona nie myśli racjonalnie 😉
Malykub – A ja myślę, że są tacy ludzie. Bezkrytyczni, bezrefleksyjni, nie widzący i nie chcący nawet zobaczyć i zrozumieć. To wyborcy jedynie słusznej partii twardo przy niej nadal stojący. To oczywiście jedynie moje zdanie, a kim, że ja jestem wobec ogromu tego i innych wszechświatów. 😉