Wybory za pasem, a Leniwe pióro ogarnia już od dłuższego czasu pisarska niemoc. Tyle do opisania, skomentowania, rozdzielenia na czworo… a literki się nie kleją i siedzący na ramieniu grafomański gremlin szepcze do leniwopiórowego ucha: „Po co się masz wysilać, komu to potrzebne”. Zatem, by nie dać się gremlinom marazmu i nie popaść w całkowite zapomnienie moich czytelników, napisałam taki oto post. Wprawdzie zaczęła się bardzo gorąca kampania wyborcza, ale, że sezon ogórkowy jeszcze trwa, ten post także będzie taki bardziej ogórkowy. Kropla koloru, sporo wody dla ochłody i kilka pestek do przegryzienia. Zawsze życzliwy swoim użytkownikom facebook dostarczył mi ostatnio materiału. …A o meandrach kampanii z pewnością jeszcze napiszę.
Kto kiedykolwiek zgłaszał jakiś post lub komentarz na fb, wie jak to działa… czyli nie działa, bo ów post lub komentarz zwyczajowo najczęściej „nie narusza” jego słynnych standardów. Taki dostajemy zazwyczaj komunikat.
…No, chyba, że sami komentarz popełnimy, to czasem narusza.
Facebook nałożył na moje konta ograniczenia. Na cały miesiąc. A za co?
Ponieważ u pewnej pani poseł L., znanej ogółowi z pokazanego w sejmie palca, którym ponoć oko sobie podcier… wycierała — pod jej postem w którym entuzjastycznie reklamuje tforek produkcji tvpis pt. „Reset” napisałam co następuje:
GRATULUJĘ, (tu nazwisko, które zaczyna się na Gie, a kończy na OEBBELS) BYŁBY DUMNY.
Komunikaty, którymi hurtowo, już po godzinie od umieszczenia komentarza, zasypał mnie fejsbuczek nie dziwią. Przecież fb dba o bezpieczeństwo i higienę pracy wszystkich… z wyjątkiem osób oburzonych komentarzami seksistowskimi, rasistowskimi, homofobicznymi… oraz po prostu personalnie obraźliwymi, na których zgłoszenie otrzymują nieodmiennie od fb odpowiedź, że tych słynnych standardów zgłoszony komentarz wcale nie narusza. Co ciekawe, żale na taki stan rzeczy wypłakują wszyscy, także homofobi, rasiści, kłamcy i entuzjaści jedynie słusznej partii, co każe wysunąć przypuszczenia — raz, że też, no proszę, bywają obrażani, a dwa, iż fejsbuk bezstronnie zlewa (przepraszam) wszystkich.
W moim wypadku uruchomiły się zawsze czujne, absurdalne algorytmy fb. Bądź co bądź, nazwisko przeze mnie wspomniane to nie byle jakie nazwisko. Nazwisko przez duże Gie. Miano mistrza propagandy ustroju bardzo słusznie niepopularnego musiało im tam w centrali uruchomić syreny alarmowe i czerwone migające światełka. Są bowiem Słowa i Symbole których lepiej jest nie wspominać. W każdym razie na tym portalu.
Dba fb, oj dba, o niereklamowanie ustrojów totalitarnych, dba często w sposób absurdalny. Połączenie nazwiska człowieka, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, ze słówkiem „dumny” daje w myśl (?) fejsbuczkowych algorytmów pewnik pozytywnej konotacji. I kara gotowa.
Na fb nie wolno bowiem chwalić i promować ustrojów totalitarnych… ale nie wolno również obrażać innych, czy też oszukiwać. Tak o nas dbają.
Tylko… heh, szkoda, że gdy pewien entuzjasta PiS wyzwał mnie powiedzmy… od swobodnego obyczajowo materiału do zachowania czystości podłogi i innych powierzchni płaskich… facebook radośnie kilkukrotnie potwierdzał, że powodów do niepokoju nie mam i mieć nie powinnam, bo wpis standardów nie narusza. W końcu, w końcu, po wielu staraniach i zgłoszonych prośbach o kolejną weryfikację — odniosłam zwycięstwo i ów komentarz został wreszcie usunięty. Ale… kto miał przeczytać, to przeczytał.
O święta i niewzruszona postawo fb.
Szkoda, że nie łamie też jego standardów szelest ludzi w folię owiniętych (wiecie, depopulacja ludzkości poprzez szczepionki, jodek potasu z grafenem, czy tam jakieś morgellony, stworzonka tak sprytne, że aż mityczne). Nie łamią ich też oszuści podszywający się pod przeróżnego rodzaju specjalistów, którzy twierdzą na przykład (autentyk), że kamienie odkładają się wokół wątroby, by potem powędrować ewentualnie do pęcherzyka żółciowego… Nie pytajcie mnie, czy orbitują wokół tego największego gruczołu organizmu, a potem, gdy uzbiera się już spora gromadka biegną do pęcherzyka i pukają w szybkę, żeby im otworzyć… bo nie wiem. Autorka tej bzdury roku też zapewne nie wie.. Ale swój produkt do oczyszczania wątroby z (lewitujących?) kamieni żółciowych” wciska. Jak na razie fb na liczne zgłoszenia tego filmiku nie reaguje. Może też lewituje?
Cóż, obecnie nie trzeba mieć wykształcenia w danej dziedzinie, by głosić prawdy objawione…
i zarabiać na naiwnych. Wystarczy klawiatura.
Obostrzenia, jakie na mnie nałożono nie były duże. Ot, zarówno Leniwe pióro jak i moje konto osobiste nie mogły: reklamować swoich produktów (nie mam ich, więc pfff), robić transmisji na żywo (pfff) oraz tworzyć połączeń messengerowych i dołączać do nich (nie pfff, ale jakoś wytrzymałam ;)) Wszystko to zapewne po to, by nie przemycać to.ta.li.tar.nej pro.pa.gan.dy.
ALE — gdy czas nałożonej kary minął, okazało się, że konsekwencje są większe. Otóż fejsbuczek radośnie poinformował moją stronę Leniwym piórem, że już jej polecał ani proponował innym użytkownikom fb nie będzie. A dlaczego nie będzie? Ponieważ nie proponuje stron które naruszają (jego) standardy. (Heh) Jednak w dalszej części pospieszył z informacją, że powodów do zmartwienia jednak nie mam: „Dobre wieści: Nie ma żadnych naruszeń do wyświetlenia”. Aha. Teraz już nie ma. Ale były. No i faktycznie, zasięgi zarówno fanpage Leniwego, jak i mojego osobistego konta, spadły drastycznie. Zatem kara za to jedno wspomniane wcześniej słówko ciągnie się za mną jak guma do żucia. I już się być może z tego nie wygrzebię. Pisząc niejako prawdę, nie zachowałam środków ostrożności mylących algorytmy fb, w postaci kropek pomiędzy literami lub zamiany jednej z liter na gwiazdkę. Cóż, mea culpa. Poniekąd.
Panie fejs — może nie AŻ G.oe.b.bels, ale już peerelowski GUKPPiW (*) z pewnością byłby dumny.
(*)GUKPPiW – Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk… czyli instytucja peerelowskiej CENZURY.
PRZERWA NA REKLAMĘ
P.S. Ponieważ zdarza się, że przecinki, tudzież inne znaczki i literki, pląsają w mojej pisaninie dość niefrasobliwie — poprosiłam o korektę tego tekstu Jagodę. I proszę, wszystkie natychmiast stanęły na baczność na swoich miejscach. Niestety program w którym piszę przechodzi trudne chwile i robi coś dziwnego ze spacjami, więc tu z braku (mojego) czasu nie zdążyła już zadziałać.
Jagoda Kubiesza ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Śląskim, spec. edytorstwo i redakcja tekstu. Jest świetną, skrupulatną i dokładną korektorką, redaktorką oraz tłumaczką w parze językowej angielski-polski. Doskonale zna oba języki i i niestraszne jej meandry polskiej gramatyki. O, zrymowało mi się, może i wierszyk o niej napiszę. Świetnie włada też piórem, w końcu — moja krew.
Gdybyście potrzebowali korekty/redakcji/tłumaczenia – piszcie
lub do mnie elakub@op.pl
Jagodokorekta zadziała!
Nie mam konta na FB, ale wiele osób narzeka na to medium…chyba więc już sobie daruję!