Spacer, z konieczności wzdłuż ulicy w centrum miasta. Zatrzymała się moja psica na chwilę na trawniku przy ulicy, bo zachciało jej się wykonać grubszą czynność fizjologiczną. Stałam zatem tak sobie dłuższą chwilę i wzrok mój błądzący bezmyślnie po okolicy, znieruchomiał nagle, wyostrzył się… No nie, jakiś facet dwa metry ode mnie odwróciwszy się jedynie tyłem do licznej publiczności w centrum miasta mocz sobie najspokojniej na mur kamienicy oddaje. Otrząsnęło mnie, a potem pomyślałam: Jak to jest, mój pies się załatwia i po nim rzecz jasna sprzątam, ale i tak wysłuchuję od czasu do czasu jak to psy wszędzie robią to, owo i dziesiąte, skandal, brud i syf. A taki facet sika sobie najspokojniej w miejscu publicznym i nikt takiemu nigdy uwagi nie zwróci, nikomu taki sikający męski przedstawiciel rodzaju ludzkiego widać nie przeszkadza.. No cóż, wróciłam z tych niemiłych rozmyślań na ziemię i szukać zaczęłam w kieszeni woreczka, by te psie twarde dowody dobrego karmienia posprzątać. Zanim jednak wyplątałam go ze zwiniętej byle jak w kieszeni kurtki rolki, facet zakończył nawadnianie kamienicy i przetoczył się obok mnie, wdeptując centralnie w nieposprzątaną jeszcze psią koopę. A ponieważ sprawiał wrażenie baaardzo wczorajszego nic dziwnego, że niczego nie zauważył. Otworzyłam usta w chęci wydania ostrzegawczego krzyku, za późno …zastygłam z przygotowanym do użycia woreczkiem nałożonym na rękę, nie mając czego już sprzątać, bo powędrowało w siną dal wraz z amatorem nawadniania ceglanych murów. ..Zdusiłam rodzący się w gardle chichot. Widać jestem istotą złośliwą.
I porównanie rzecz jasna mi się nasunęło. Odlewają się od czterech lat na wszystkich i wszystko co nie prawe i sprawiedliwe. Na te wszystkie „ubeckie wdowy”, „gorszy sort”, „lewactwo”, „tęczową zarazę” „zdradzieckie mordy” i „osobniki animalne” i tak dalej i tym podobnie.. Słucham, oglądam i szlag mnie trafia. Ostatnio wysłuchałam z poświęceniem całego (aż!) przemówienia Nadprezesa, które wygłaszał swego czasu w Stalowej Woli. Było tam o „wyspie wolności” jaką jest Polska, szczególnie w porównaniu ze zgniłym Zachodem, który to wprawdzie, przyznał, musimy dogonić gospodarczo, ale „gdzie wolność jest w gruncie rzeczy likwidowana”. I o tym że i do Polski ta zgnilizna dotarła, bo są ludzie „którzy chcą odebrać nam naszą kulturę, naszą wolność, nasze prawa” i dlatego jest „ogromnie wdzięczny arcybiskupowi Markowi Jędraszewskiemu za jego słowa”, „bo tej rodziny, normalnej rodziny musimy bronić”.
Taaak wiadomo „chłopak dziewczyna normalna rodzina”. Takie normalne chłopaki biły i i rzucały petardy w idących w białostockim Marszu Równości. A taka narodowa normalna rodzina – chłopak i dziewczyna przynieśli na lubelski Marsz Równości bombę domowej roboty.
Oni z pewnością wymagają obrony przed zarazkami w kolorach tęczy. Tak, to sarkazm.
Ostatnio był pan Kaczyński niestety w moim rodzinnym mieście i zostawił tam taki kwiatek:
„Nowa polska elita władzy nie pracuje już dla naszych wrogów. A ci, którzy pracują, są napiętnowani i będą piętnowani dalej” – powiedział.
Nowa polska elita? Pan chyba raczy żartować. Wrogowie? Piętnowanie? Niee, ja tego komentować nie będę, bo komentarza nie wymaga.
Rozdawałam ulotki wyborcze posłanki, której kibicuję. To nie tylko świetna polityczka, ale po prostu dobry, ciepły i uczciwy człowiek. Dużo ludzi reagowało pozytywnie, niektórzy obojętnie. Ale znalazł się wśród nich człowiek, który na widok nazwiska ryknął – „Oni, nigdy. Ich wszystkich trzeba powystrzelać! Tylko PiS!”.
Oczywiście to był tylko jeden człowiek, ale właśnie do takich ludzi przemawia Nadprezes, jego partia i ich kościelni poplecznicy w rodzaju pana Jędraszewskiego. To w takich umysłach ziarno pada na podatny grunt.
Panie K. i panu podobni – mam nadzieję, że gdy się oderwiecie od tego muru, gdzie publicznie i bez żadnej krępacji zanieczyszczacie kogo popadnie, to wdepniecie w te, noo, twarde dowody.
Chyba, że na ostatnim posiedzeniu sejmu w starym jeszcze składzie, które (niebywałe, niepraktykowane i niepokojące!) -odbędzie się już po wyborach 15.10 – zmienicie Konstytucję, skład TK, lub co tam jeszcze możecie zrobić.
TU świetny, acz niepokojący artykuł na ten temat. Takie political fiction.
Wtedy to nam pozostanie chyba pakować walizki. Albo szczoteczkę do zębów.
Na ostatniej prostej, moment przed ciszą wyborczą wrzucam ostatni wyborczy tekst.
Trzymam kciuki za wszystkich kandydatów z list prodemokratycznych. Ponad politycznymi podziałami, które przecież są, ale nie powinny być teraz najważniejsze. Powodzenia.
#idźNaWybory
Nawet PRL nie podzielił ludzi tak jak PiS, nie szczuł jednych na drugich i upłynie dużo czasu i będzie sporo pracy wymagało naprawienie tego… Lub jeden porządny wróg zewnętrzny
To prawda :/
I zdecydowanie wolę mimo wszystko ten długotrwały proces zasypywania międzypolskiej przepaści niż tę drugą opcję. Zresztą czasy ostatniej wojny pokazały, że nie zawsze nawet wspólny wróg jest w stanie zmienić ludzkie uprzedzenia.
Ja mam szczerą nadzieję, że przynajmniej PiS nie będzie miał większości i nie znajdzie koalicjanta…
I przepadło. Nigdy tego nie zrozumiem..