DEKONSTRUKCJA

No i nastała nam de-ko-mu-ni-za-cja. Dzielę na sylaby to trudne słowo, bo co rusz, w każdym razie w mowie, wbrew próbom usilnym wyłazi mi jak diabeł z pudełka dezubikacja. Co świadczy nie tylko o wadzie wymowy w tej konkretnej dziedzinie, ale i o moim stosunku do tegoż tworu.

No bo po co to komu dzisiaj?

Co innego kiedyś. W roku 1989 ludzie zachłysnęli się wolnością i z radosnym zapałem brali udział w rozbiorze Muru na czynniki pierwsze. Tego Muru – symbolu, Muru, który wyobrażał ową mityczną żelazną kurtynę.

Rozebrali ludkowie Mur, niektórzy sobie jego kawałki na pamiątkę zachowali. Śpiewał wszak bard Kaczmarski „A mury runą, runą, runą”. No i runęły. To był czas wspaniały i podniosły.

Po Murze poszły pomniki. Marszałek Koniew w Krakowie „złamał nogę spadł z pomnika”. Pospadało wiele kamiennych głów. W moim pięknym mieście na przykład poszedł pod młotek, a raczej pod coś bardziej jak na taki monument przystało większego „Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej” stojący dotąd dumnie na końcu Alei ( a jakże) Zwycięstwa. Nazwy Alei nie zmieniono, widać pomyślano, że zwycięstwo niejedno ma imię. Zburzono też mój ukochany pomnik Czynu Rewolucyjnego zwany przez wszystkich Rurami. Bo to były rury, wykonane w pobliskiej hucie, były projektem na konkurs pomnika powstańców śląskich. Ponieważ zajęły II miejsce, postanowiono upamiętnić nimi „Czyn Rewolucyjny” – śmierć 38 robotników, którzy zginęli w starciu z carskim zaborcą w hucie Katarzyna, podczas rewolucji 1905 roku. Miały grać, gdy wiatr w nie wpadnie. Albo wiatr nie chciał wpadać, albo rury oportunistki odmówiły współpracy. W każdym razie Rury stały się pośmiewiskiem, ale był to śmiech nie tyle z nich, co z ich pomysłodawców. Piękny ten pomnik nie był, ale wszyscy właściwie lubili Rury, były symbolem miasta, widniały na okładkach map miejskich. Były również symbolem kwintesencji socjalizmu. Wiecie, wielkie słowa, marne efekty. A tak poza tym, to pod Rurami umawiało się na randki i spotkania. Były tak charakterystyczne i tak wysokie, że trudno je byłoby pomylić z czymkolwiek innym lub ich nie zauważyć.

I bach, rozmontowano je, wywieziono i przetopiono zapewne. Może na nowe pomniki, nowych bohaterów odrodzonej Polski.

A można przecież było zmienić nazwę. Na przykład na Pomnik Czynu Kapitalistycznego. Miałoby to taki sam sens jak Pomnik Czynu Rewolucyjnego, bo nie wiem jak gwiżdżące rury mogły by być symbolem rewolucji? Chyba, że wygrywałyby hymn Związku Radzieckiego.

A przecież poszły pod młot zupełnie niewinnie, bo to czyn rewolucyjny 1905 roku, nie dotyczył rewolucji październikowej, którą skutecznie przez lata nam, obrzydzano każąc wielbić. Tak więc de facto nie było żadnego powodu, by pomnik ten rozwalać. Ale widać już wtedy pamięć o robotnikach, walczących o swoje prawa – nie była mile widziana.

Ale wiatr Historii wiał wtedy, na początku lat 90. ze zdwojoną mocą. Nie tylko rozwalano co się dało, ale tez i zmieniano nazwy ulic. Hurtem., bo mieliśmy ich trochę. Pod pędzel nowych idei i jutrzenki swobody poszedł, co całkowicie zrozumiałe – Bierut, bez specjalnego żalu pożegnano też ulice Czerwonego Zagłębia, Nowotki, Fornalskiej, nieszczęsnego Koniewa… Choć niektórzy byli zupełnie niewinni, jak 19 letni Iwan Kamyszew, nie Rosjanin nawet, lecz Ukrainiec, który zginął przy odbijaniu naszego miasta z niemieckich łap. Olbrzymie zmiany objęły całe miasto. Pewnie, że ludzie psioczyli, koszty związane ze zmianami pieczątek, adresów w dokumentach, zamieszanie i chaos były jednak przyjmowane z pewnym zrozumieniem. Upadła wszak komuna. Tak nasze miasto z nowymi, lepszymi patronami wkroczyło w nową, lepszą (?) przyszłość.

I oto minęło od tych wydarzeń 28 lat. Nieboszczka komuna od dawna w grobie leży, w każdym razie ta komuna peerelowska, ale oto nastała nam partia, która może dzięki swemu praktycznie jednowładztwu poczuła się jak w czasach młodości co starszych szeregowych posłów i zaczęła wprowadzać dziwnie znajome posunięcia. A to ustawę o zakazie zgromadzeń upichciła, a to o sądownictwie, a to w edukacji pogmerała, usuwając z książek postacie niewygodne… Delikatne to na razie posunięcia, bo media działają jak należy i prócz Dziennika, czy Trybuny Robotniczej są i inne. Radia Wolna Europa po nocach słuchać nie musimy. Wprawdzie w niektórych (państwowych) placówkach jest prikaz odgórny, by jedne gazetki, te prawilne eksponować, inne w miarę możliwości chować… ale to takie (jak na razie) lekkie muśnięcia w porównaniu z cenzorem z czerwoną pieczątką.

Zabrała się ta partia za wyplenienie z polskiej ziemi komuny. Ogłosiła de-ko-mu-ni-za- cję i wypowiedziała wojnę ocalałym niedobitkom pomników i ulic.

Znikają relikty dawnych czasów, pomniki, tablice, ulice, a nawet i czołgi T-34 stojące w charakterze atrakcji turystycznej mają kłopoty.

Nie ma już Placu Szewczyka, jest za to Plac Lecha i Marii Kaczyńskich. Nie ma już Ronda Gierka, jest Rondo Zagłębia Dąbrowskiego. Akurat w tej sprawie radni mojego miasta rozpisali konsultacje społeczne, Towarzysz Edward wygrał większością głosów, bo choć bezsprzeczny komunista, mieszkańcy cenią pamięć o nim, bo wiele zrobił dla rozwoju miasta swego rodzinnego. Niestety i o Placu Szewczyka w Katowicach i o rondzie Gierka – zadecydował wojewoda usilnie walczący z „czerwoną zarazą”.

Nec Hercules contra plures. Radni naszego miasta odwołali się do sądu w sprawie decyzji wojewody ślaskiego. I dziś właśnie wojewódzki sąd administracyjny w Gliwicach …nie wydał orzeczenia w tej sprawie, bo „chce znać okoliczności, które nie pozwoliły władzom miasta wykonać decyzji wojewody” (za Gazetą Wyborczą).

Taaak. Mieszkańcy nie chcą zmian, władze miasta zaskarżyły decyzję wojewody, Czekaja na wynik rozpatrzenia przez sąd, …a sąd się pyta dlaczego nie zmieniają nazwy. Może dlatego, że czekają na decyzję sądu w tej sprawie? To jakieś kuriozum. Nie pierwszy wojewoda i nie ostatni, który idzie z falą rządowych absurdalnych zmian. Widać perspektywa możliwości utraty stołka paraliżuje funkcjonowanie organu od stołka dość daleko ulokowanego.

Jako że poszły pod korektor nazwy ulic i pod młotek ocalałe z pogromu wolnościowego pomniki, wziąć się także chcą za pomnik Leona Kruczkowskiego stojący sobie od roku 1980 spokojnie w parku. 38 lat stał sobie dramaturg w spokoju, przeżył falę demontaży w roku 1990, darowano mu, bo choć komunista, ale świetnym wszak był pisarzem A teraz, gdy znów nam (?) nastała nowa lepsza i jedynie słuszna partia, chcą mu głowę ściąć, pozbawić postumentu i zasług. Wyciągają ciemne sprawki sprzed wielu lat, robią co mogą, by mieszkańcom go obrzydzić, ale my się nie dajemy, walczymy jak lwy o świetnego pisarza.

Więc pewnie „przyjdą nocą, kolbami w drzwi załomocą…”.

Żartuję sobie, ale tak naprawdę złość mnie bierze na te walkę z komuną trzydzieści niemal lat po jej upadku. Wszystko to mydlenie oczu, sama jedynie słuszna partia ma wśród swoich posłów komunistów, na czele z panem Piotrowiczem, prokuratorem stanu wojennego. Ekshumację chcą robić nie tylko ofiarom katastrofy lotniczej, ale i trupa PRL-u z grobu wyciągać.

Przyjechał ostatnio na jedną ze stacji w naszym regionie pociąg widmo. Tabor zardzewiały, brudny potwornie, wnętrza rodem z głębokiej komuny, ławki podobno nawet miał drewniane.. Dziwili się ludziska skąd to go kolejarze wyciągnęli, Koleje Śląskie tłumaczyły, że emeryt na zastępstwo za młodszych kolegów przytruchtał. A ja myślę, że to powstał ze złomowiska Historii Duch Przeszłych Czasów wywołany seansem spirytystycznym zwanym ustawą de-ko-mu-ni-za-cyj-ną. I straszyć począł.

Byle do wyborów.

… A w miejscu znanych wam już gigantycznych Rur wznosi się dzisiaj mały pomniczek o wdzięcznej nazwie „Wolność, Praca, Godność”. Godność? Wczasach kapitalizmu? Żart?

P.S. Słówko wyjaśnienia. Autorka doskonale wie, że ta nasza polska „komuna” nie była komuną, lecz ustrojem socjalistycznym, ale przyzwyczajenie autorki jest silniejsze od niej. Zatem używa wspomnianego słówka za co gorąco znających temat przeprasza.

  • – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – 

Edit: Właśnie przeczytałam, że w Zamościu tablica upamiętniająca miejsce, gdzie urodziła się Róża Luksemburg, została na polecenie tamtejszego IPN skuta.

Dla przypomnienia. Róża Luksemburg  (1871-1919)– działaczka i ideolog polskiej i niemieckiej socjaldemokracji.

Przedstawicielka lewego, rewolucyjnego skrzydła II Międzynarodówki, ale krytyk Lenina i partii bolszewickiej. W sporze, jaki wybuchł w środowisku socjaldemokratów rosyjskich, stanęła po stronie mienszewików, którzy głosili potrzebę zachowania wolności demokratycznych w przyszłym państwie socjalistycznym. Opowiedziała się tym samym przeciwko grupie Lenina (bolszewikom), którzy byli zwolennikami dyktatury proletariatu.

Pisała:  „Nie ma prawdziwego socjalizmu bez demokracji, tak jak nie ma prawdziwej demokracji bez socjalizmu (…) Socjalizm ze względu na swoją naturę nie może zostać nikomu narzucony, wprowadzony rozkazem (…) Bez wyborów powszechnych, bez nieograniczonej wolności prasy i zrzeszania się, bez swobody wymiany poglądów zamiera życie w każdej publicznej instytucji, a aktywna pozostaje jedynie biurokracja”.

Adam Ciołkosz, polski niepodległościowy socjalista pisał o niej, „Jednego tylko komuniści na Kremlu nigdy Róży Luksemburg nie darują: oto tego, że była ona przeciwna budowaniu tzw. partii nowego typu, partii o aspiracjach totalnych, takiej właśnie jaka rządzi w Związku Sowieckim i w krajach „demokracji ludowej”.

…Aresztowana przez policję po udziale w powstaniu robotniczym w Berlinie. Przekazana żołnierzom prawicowego Freikorpusu wraz z Karlem Leibknechtem i zastrzelona.

Nie była postacią jednoznaczną, ale umieszczanie jej wśród osób /zwalczanych przez absurdalną ustawę/ ” symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny” jest jakimś niedouczeniem (?), a może zaślepieniem urzędników bądź co bądź Instytutu Pamięci Narodowej.

Ja proponowałabym, by zamiast burzenia pomników i skuwania tablic, umieścić adekwatną do obecnie panującego odgórnego prikazu tabliczkę informacyjną. Gdy przeminie PiS te najbardziej absurdalne będzie można odkręcić. I taniej i prościej i bez całego tego patetycznego, nadętego szumu wokół.

To też przecież część naszej historii, jaka by ona nie była.


22 comments on “DEKONSTRUKCJA

  1. U nas też runął pomnik,który na skwerze stał od zawsze, nawet w ramach dekomunizacji dostał najpierw stosowna tablicę, objaśniająca dlaczego jeszcze stoi, ale i tego było niektórym radnym za mało, więc uchwalili zburzenie…
    Ech, nawet nie chce mi się już o tym pisać, zdjęcia zrobiłam na pamiątkę…ciekawe czy pomniki, neutralne w wymowie, ale zaprojektowane przez komunistycznych twórców też znikną?

  2. De-ko….za dużo. Czuję że wszyscy popadamy w swego rodzaju skrajności. Książki też będą płonąć? Ech…
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    1. Mam wielka nadzieję, że do palenia książek nie dojdzie. Bądź co bądź pamiętamy KTO nakazywał palenie nieakceptowanych przez reżim autorów.

  3. Chyba już jesteśmy bardzo zmęczeni tym co się wokół nas dzieje.
    To dobrze, że Wiosna przyszła. Ona zawsze dodaje radości…
    Pozdrawiam więc wiosennie i z nadzieją…

  4. Sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć, zmienia się to ostatnio jak w kalejdoskopie.
    Nie wiem po co burzyć te wszystkie pomniki skoro stały od lat i wpasowały się w infrastrukturę i zostały zaakceptowane przez społeczeństwo. Teraz przyszedł nowy okres i nowy rząd, który chce zrewolucjonizować kraj. A po co to zmieniać, to tak jakby po części wymazać pewne symbole historyczne. No i te biedne pary, gdzie one się teraz będą spotykać jak usunęli słynne rury 😉
    U nas w Kraku często młodzi spotykają się na Rynku Głównym pod słynnym Adasiem, czyli pomnikiem Adama Mickiewicza 😉 Nie wyobrażam sobie, by mieli go usunąć, mam nadzieję, że nie mają tego w planach.

    1. No, ja mam nadzieję, że Adasia nie zburzą. Gdzie byśmy sobie robili postój na Rynku, gdyby poszedł pod młot dekonstrukcji. 😉

      1. Nadzieję mieć możemy, ale, ale, jeśli betoniarze porządzą jeszcze trochę, to nasz wieszcz narodowy może zostać skazany za zdradę państwa polskiego i iść pod młot pneumatyczny. Wszak swoją zdradę ogłosił wszem i wobec pisząc “Litwo! Ojczyzno moja…”

        1. W sumie to masz rację Lutro. Idąc tym tokiem rozumowania, za chwilę Kopernik może zostać podejrzaby o “opcję niemiecką” 😉

  5. był taki czas, kiedy możni sami sobie stawiali pomniki i one trwają do dzisiaj – takie piramidy przykładowo – to w końcu nagrobek za życia budowany i administracją prorządowa pośmiertnie zrealizowany skrupulatnie.
    teraz burzą, a jutro będą pluć, że mogli sprzedać, bo chętni znaleźliby się – choćby na WOŚP – Owsiak sprzedałby komuś i zamiast wydawać na psucie, można byłoby zarobić na usunięciu.

  6. A powstają pomniki wciąż nowe, często kontrowersyjne, będzie co burzyć także w przyszłości. U mnie rozsądni przewyższyli zacietrzewionych, więc na razie póki co spokój.
    Zasyłam serdeczności

    1. Ciekawe, czy w innych czasach wyburzą pomnik smoleński. Ja nie jestem za tym, skoro postawili, niech stoi. Pozdrawiam Ultro 🙂

  7. Niemcy byli tu kilka lat. Niektórzy się przyzwyczaili. Dlaczego ich pognano? Sowieci byli zdecydowanie więcej lat. Wielu się przyzwyczaiło niczym ofiary terrorystów. Widać ,że objawy odstawienia ma wielu ludzi ale tę chorobę można wyleczyć i dobrze by było wyleczyć bo bez tego wielu jest wciąż ofiarami.
    Pani autorko. Dziękuję za cenzurowanie. cieszę się na każdy taki moment bo cieszyć się mogę ,że nie jestem najgorsza. Wolnych ludzi zawsze wyrzucano na margines bo pokazują ,że można.

    1. Kloszardzie “nie mam objawów odstawienia”, po prostu uważam, że to część historii, a walka z komuną skończyła się dawno temu.
      To nie cenzurowanie, to niewpuszczanie do domu ludzi, którzy przychodzą w celu li tylko zostawienia kilku przykrych słów dla własnej satysfakcji i niepojętej dla mnie przyjemności.
      Pozdrawiam.

  8. Tym głąbowatym dekomunizatorom by się przydała dobra lekcja historii. A cała akcja usuwania pomników przypomina mi “marzec 68”, gdy antysemici (dejudaiści?) dumnie nieśli transparent: “Syjoniści do Syjamu!”
    Tylko, gdzie trzeba wysłać głąbów dekomunizatorów? Może na pole kartoflane, niech rosną dalej, ku chwale swojej “łojczyzny”.

  9. w moim mieście zamiast nazwy jednej z ulic, narzuconej przez “słusznie” rządzących, ma być ulica Margaret Thatcher – zobaczymy, czy dojdzie to do skutku. swoją drogą, trudno oprzeć się wrażeniu, że cała ta akcja zmian nazw ulic i usuwania pomników ma przede wszystkim na celu zrobienie miejsca dla nadań nazw po parze prezydenckiej lub samego prezydenta K.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *