Mama, mom, maman, mamma, mamãe, mamička, мама… najpiękniejsze słowo na świecie, słowo magicznie międzynarodowe, bo choć mówimy od czasów wieży Babel różnymi językami, MAMA brzmi bardzo podobnie w wielu, bardzo wielu z nich.
Przychodzimy na świat. Jest nam zimno, zniknęła gdzieś przytulna i ciepła ciemność, ostre światło razi delikatne, dopiero uczące się widzieć oczka, głosy do tej pory ściszone, delikatne, szepczące – nagle zaczynają otaczać nas ze wszystkich stron, głośne i przerażające. W płuca po raz pierwszy wdziera się haust powietrza, boimy się, zaczynamy płakać…
I nagle głos, głos który już przecież znamy, zaczyna do nas mówić. Cicho, miło, delikatnie.
-Moja córeczko, choć kochanie, nie płacz, mama cię przytuli.
Jakieś ręce podnoszą nas, przytulają. I znów jest ciepło, miło, dobrze. Zamykamy oczka, przestajemy płakać, znów czujemy się bezpiecznie. Mama…
Mama to słowo klucz. Gdy jesteśmy dziećmi koimy swoje smutki Jej obecnością. Przychodzimy z rozbitym kolanem, albo żeby się po prostu poprzytulać. Opowiadamy o Witku, który pokazał język, i o tej wstrętnej Weronice. I o tym chłopaku z ławki pod oknem, który oczy ma koloru nieba…
A potem dorastamy, odchodzimy z domu rodzinnego, zakładamy własne gniazdo. Ale, gdy jest nam źle przychodzimy do swojej mamy. Dopóki jest.
Mama to słowo klucz. Czy jesteśmy mali, czy już zupełnie dorośli, gdy nas coś boli, gdy ogarnia nas strach, smutek – pojawia się na ustach, lub w myślach, a nawet w głębokich myśli zakamarkach wołanie – Mamo!
Moja mama nie żyje już od dawna, więc życzeń złożyć jej nie mogę. Ale sama jestem mamą i wiem, że od momentu, gdy dowiadujesz się, że nią będziesz zaczynasz się martwić nie tylko o siebie. I martwisz się już tak do końca swoich dni. I radości też już przeżywasz podwójne. Co za niesamowite uczucie – być Mamą. Lepsze niż lody czekoladowe, a czasem słone, jak wylane łzy. Wspaniałe.
Swojej Mamie, bytującej daleko, gdzieś w zaświatach, powiedzieć tylko mogę – dziękuję, że byłaś.
Swojej córeczce, dorosłej od niedawna, ale wciąż w moich oczach malutkiej kruszynce, dziękuję, że mnie kocha, choć nie zawsze idealną jestem matką, że pamięta zawsze o mnie… że po prostu jest.
Laurka od mojej kruszynki.
Pięknie napisałaś, niby to wszystko wiemy, ale zawsze warto przypominać. Mojej mamy też już nie ma, ani teściowej, która tez była bardzo dobrym człowiekiem.
Moja kruszynka ma 24 lata i 2m wzrostu i kupiła mi tulipany i czekoladę z napisem: dobrze, że jesteś 🙂
Wszystkiego pięknego w Dniu Mamy:-)
Dziękuję jotko i choć dzień Mamy już minął – wzajemnie 🙂
Założę się, że jesteś wspaniałą matką. Dumnie pierś do przodu wypnij!
Już wypinam :)) Dziękuję 🙂
Zaintrygowało mnie magiczne słowo i tak trafiłam na …mamę. To słowo i dla mnie ma największą wartość. Mama moja patrzy z góry i uśmiecha się, jak zwykle, gdy się pojawiałam w pobliżu.
Pozdrawiam Ciebie i Twoją Kruszynkę.
Dziękuję 🙂 I wzajemnie Ultro 🙂
A ja sobie myślę, że nigdy nie będę lepszą mamą niż była ta moja Mamusia.
Chociaż bardzo się staram, to do pięt jej nie dorastam.
Piękny tekst.
Pozdrawiam serdecznie.
Myślę, że ja swojej Mamie również nie dorównuję 🙂 Zastanawiam się co powie kiedyś o mnie moja córka, gdy już sama mamą zostanie 😉 Pozdrawiam Stokrotko 🙂
wspaniały artykuł . wzruszyłam się .. mądry i prawdziwy .. tak to już jest z nami .. mamami
Tak właśnie, tak to już z nami jest 😉 Dziękuję 🙂
w tym dniu myślałam o swojej Mamie, która złożona chorobą, pogrążona we własnym świecie, jest już dla mnie bardziej wspomnieniem tej Mamy, która była zawsze Naj.
Pozostają myśli serdeczne, wspomnienia… Moja Mama od wielu lat spogląda na mnie z oddali..
Mi też Twój tekst bardzo się podobał 🙂
Kiedyś, gdy byłam gówniarą nie doceniałam troski i matczynej miłości mojej mamy. Marudziłam, że przesadza, że się czepia itp. Teraz, gdy sama jestem mamą dorosłego już syna, to rozumiem ją w 100% i mało tego coraz częściej się przyłapuję na tym, ze mówię do swojego syna, tak jak ona kiedyś do mnie 🙂
Kocham bardzo moją mamę, bo jest przy mnie zawsze, gdy jej potrzebuję, opiekuje się mną, gdy jestem bardzo chora. Mogę z nią porozmawiać o wszystkim, zwierzyć się. ONA wysłucha, doradzi, pomoże. Taka mama to skarb i dobrze, że jest, bo ciągle jej potrzebuję.
A synal też mnie kocha pomimo, że się na mnie nieraz wścieka, jak ja na swoją mamę kiedy byłam w jego wieku 🙂
W tym roku syn wziął mnie na film pt. “Dzień Matki” było super, polecam.
Udanej niedzieli 🙂
Masz rację, tak to już jest, że gdy sami jesteśmy dziećmi nie doceniamy rodziców, najpierw sami musimy dorosnąć. Ja też nieraz łapię się na tym, że do swojej córy mówię w ten sam sposób jak moja Mama 🙂 Skoro polecasz, to chętnie sobie z córką obejrzymy “Dzień Matki”. Witaj Gabuniu na moim blogu 🙂 Pozdrawiam 🙂
Witaj 🙂 Pięknie napisane… i prawdziwie. A idealnych matek, na szczęście, nie ma. Dzieci potrzebują kochających, empatycznych matek, a nie tych perfekcyjnych w realizowaniu swojej roli 🙂
Witam u mnie 🙂 To prawda, że idealnych matek nie ma… i całe szczęście. Oczami wyobraźni ujrzałam taką Matkę ze Stepford… nie, zdecydowanie nie 😉
🙂 Matka ze Stepford byłaby straszna… Ale bardziej przeraża mnie taki typ symbiotycznej, nadmiernie ambitnej matki, której oczekiwań dziecko nigdy nie jest w stanie zaspokoić. Brr…
Taka matka, to horror w czystej postaci. A najgorsze, że takie bywają w rzeczywistości, niestety.
Bycie mamą to coś wyjątkowego – trzeba tego doświadczyć, aby to zrozumieć. Dla mnie to najlepsze, co spotkało mnie w życiu, choć nieco mnie to zaskoczyło.
Mama, to brzmi dumnie 🙂