Nie żyje lekarz zaatakowany w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Dobry ortopeda i dobry człowiek, który osierocił dwójkę dzieci.
Do gabinetu, gdzie przyjmował pacjentkę wtargnął 35 letni mężczyzna i zadał mu kilkakrotnie ciosy w brzuch i klatkę piersiową. Lekarza nie udało się uratować. Napastnika zatrzymano. Tak naprawdę nie znamy jego motywów.
Podobno to były pacjent. Podobno miał pretensje o wynik leczenia. Zabił.

Prawo do niezadowolenia z kuracji, czasem błędu w sztuce (lekarze też są ludźmi), do sterczenia x godzin na SORze, do czekania (co najmniej) x miesięcy na wizytę u specjalisty – jedno. To jak bardzo szerzy się pogarda, wręcz nienawiść wobec lekarzy i personelu medycznego, jak wciąż przekraczane są granice i usprawiedliwiane akty przemocy – drugie.
“Konowały, sługusy i narzędzia big farmy, która nakazuje im wypisywać leki”. Bo wiecie, wszyscy lekarze wklepują dane i objawy do komputera, a program big farmy podaje im szybciutko nazwy specyfików na których big farma najwięcej zarobi. Tak przeczytałam na jednej z foliarskich stronek. Po co zatem studia, “leczyć” może i baba wiejska, albo inżynier górnictwa.
No właśnie. Żeby było ciekawiej szerzą te bzdury osobnicy, którzy sami na swoich cudownych środkach, takich jak przykładowa “lewoskrętna witamina C” zarabiają krocie. A ludzie wierzą, nienawiść do “morderców w fartuchach” rośnie. Morderców — bo nie “wyleczą” jak znachor, czyli “błyskawicznie” i jeszcze dzieci każo szczepić ci “doktorzy Mengele”. Bo jak wiadomo, “szczepionki to śmierć, albo autyzm, albo jedno i drugie”. A wszystko to dzieje się z całkowitym przyzwoleniem odgórnym, bo przecież nikt z tym nic nie zrobi. Można siać foliarskie bzdury, można judzić na lekarzy, można “leczyć” kredą w proszku. Bo jakoś widać nie ma na to paragrafów.
Jeden kandydat na prezydenta uważa, że nie trzeba kończyć studiów medycznych, by leczyć — wystarczy wiejska baba. Drugi kandydat na prezydenta może wtargnąć do szpitala dezorganizując jego pracę, uwięzić lekarkę w jednym z pokoi, grozić jej… Bo… może? Policja wszak nie zareagowała. (Pisałam o tym w poprzednim felietonie).
I a propos tej samej sprawy. Niesamowity hejt, jaki wylewa się na wspomnianą lekarkę, łącznie z groźbami śmierci też pozostaje jak na razie bez konsekwencji. I obawiam się, by nie skończyło się to tragicznie. Siewcy nienawiści działają cały czas i to pod egidą “obrońców życia’. Byłoby śmieszne, gdyby nie było tragiczne i straszne.
Kilka lat temu zdenerwowany zbyt długim czekaniem bodajże na SORze pacjent zdemolował dyżurkę, porozwalał drogi sprzęt, w tym komputery. Lekarzom i pielęgniarkom udało się uciec, chyba tylko dlatego nie było ofiar. W socjalmediowych komentarzach przeważała radość i satysfakcja. “Nie dziwię się”, “dobrze im tak”, “wreszcie ktoś się za nich wziął” i szyderczy śmiech… Naprawdę? Zastanawiam się co takimi ludźmi kieruje. Frustracja, niezadowolenie z leczenia, z oczekiwania (takie nasze realia) na to leczenie? No to wreszcie się tym IM dostało. Zdemolowana dyżurka, zniszczony sprzęt, dezorganizacja pracy na tym SORze na pewno poprawiły jakość i szybkość usług. Na długo.
Niedawno ratownik medyczny dostał nożem od pijanego pacjenta, którego ratował. Nie przeżył.
I tak nam rośnie to przyzwolenie na hejt, rozkręca się spirala nienawiści, a hejt przechodzi w przemoc.
Najpierw PiSowskie “włożyć w kamasze”, “niech jadą” i słynne zdanie Ziobry, “już nikt, nigdy przez tego pana życia nie straci”. Katoprawica na przestrzeni lat sukcesywnie podsyca nienawiść do środowisk medycznych, choć nie tylko do nich.
Więcej nienawiści, więcej akceptowanego foliarstwa i płaskoziemstwa, więcej przeróżnych Ziębów, Mentzenów, Braunów…
Pod artykułami o śmierci lekarza wśród słów współczucia również nie brakuje hejtu.
📌Zabiliście ponad 200 tys. ludzi podczas kataru19. Pozamykaliście przychodnie i widzieliście tylko jedną chorobę, a teraz płacz?
📌Ciekawe co lekarzyna odwalił?
📌Może pacjenta zaczniecie traktować jak człowieka? To że pacjent czeka kilka lat na specjalistę i często w tej kolejce umiera nie doczekawszy pomocy to jak to nazwać? Frustracja i agresja pacjentów nie bierze się znikąd…
Owszem, to prawda. I dlatego, że system źle działa, że brakuje lekarzy – można wbić nóż w klatkę piersiową.
Edytuję, bo wiemy już, dlaczego ten człowiek zaatakował, dlaczego zabił. To podobno były pracownik służby więziennej mający problemy psychiczne, któremu operację łokcia wykonał właśnie ten lekarz. Ten człowiek wierzył, że lekarz wstrzyknął mu do łokcia truciznę (jakież to bliźniacze z wieloma foliarskimi “łączeniami kropek”). Od dwóch lat groził doktorowi śmiercią. I co? Ano nic.
Niezależnie od jego choroby, jeśli słyszał słowa pełne pogardy do środowiska medycznego, jeśli czytał o “lekarzach mordercach”, jeśli widział pana Brauna, który bez żadnych konsekwencji wkracza sobie do szpitala, więzi lekarkę i jej grozi – jaki wpływ mogły mieć takie informacje na chorego człowieka? Możemy się tylko domyślać. Przyzwolenie na sianie nienawiści powinno się kategorycznie skończyć. Tylko jak tego dokonać? Czy w szpitalach i przychodniach powinno ustawić się bramki, by żaden szaleniec z nożem, lub inną bronią się nie prześlizgnął? Może w takich miejscach powinni być zatrudniani przez 24 godziny ochroniarze, tacy z prawdziwego zdarzenia, w kamizelkach kuloodpornych i ze spluwami? A może po prostu na hejt i groźby śmierci powinna być natychmiastowa reakcja służb, niezależnie od tego, kogo one dotyczą? I niezależnie od tego, czy to groźby w realu, czy w Internecie. Może cyberprzemoc powinno się wreszcie zacząć traktować poważnie?
Może poważnie należałoby też zacząć podchodzić do foliarskich bzdur, które nie tylko piętnują lekarzy i zachęcają do ich hejtowania, ale również po prostu szkodzą?
Może powinno się ukrócić działania wiadomego europosła? O drugim, wspomnianym tu kandydacie na prezydenta napiszę być może w osobnym poście.
Zróbmy coś, naciskajmy, postulujmy, zgłaszajmy, zanim wydarzy się, nie daj borze szumiący, kolejna tragedia. Bo presja ma sens.
…………………………………………………………………………………….
Składam ogromne wyrazy współczucia rodzinie zmarłego lekarza oraz Jego przyjaciołom i kolegom.
P.S. (*) Primum non nocere to fragment przysięgi Hipokratesa. Oznacza “po pierwsze nie szkodzić”. Myślę, że to zdanie powinno dotyczyć wszystkich, nie tylko lekarzy.