Ostatnio było żartobliwie i całkowicie niepoważnie. Dzisiaj będzie bardzo poważnie, a nawet ostro.
Słyszeliście, że ostatnio do sejmu trafił projekt ustawy o zakazie aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu? Pan Adrian i pani Broszka, o Nadprezesie nie wspominając, już dawno wypowiedzieli się na ten temat, popierając projekt, bo „chronić należy każde życie”. Zatem obawiam się, że można powiedzieć – pozamiatane, ustawa zostanie zatwierdzona i przyklepana, nawet jeśli zamiast pani Broszki w międzyczasie nastał nam miłościwie panujący (?) nowy premier.
Nie jestem za aborcją, ale jestem za wolnym wyborem, szczególnie w przypadkach sytuacji opisanych powyżej. Bo to nie pani/pan premier, ani pan prezydent, ani całe to towarzystwo spod znaku tzw. pro – life takim dzieckiem chorym, czasem w stanie letalnym będzie się opiekować, nieraz 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu, przez całe swe życie lub do końca jego – tylko matka. I to tylko ona ma prawo taką, czy inną decyzję podjąć.
PiS bardzo kocha dzieci, ale głównie te poczęte, bo dla już urodzonych nie ma pieniędzy na leczenie, rehabilitację, ośrodki opieki…
PiS bardzo chce by rodziły się wszystkie dzieci i te zdrowe i te chore i te umierające. Co jednak z nimi dalej, co z matkami tych dzieci, które jeśli otrzymują zasiłek pielęgnacyjny, a jest to zawrotna kwota rzędu od kilkuset złotych w porywach aż do tysiąca z ogonkiem, nie mogą pracować, bo zasiłek zostanie odebrany? A ta praca to czasem tylko chałupnictwo, by dorobić kilka groszy na życie, leki, jedzenie. Pamiętajmy, że często są to kobiety samotne, bo wielu tatusiów nie mogąc sobie poradzić z fizycznym i psychicznym obciążeniem – odchodzi. One poradzić sobie muszą.
PiS chronić chce każde życie, ale zabiera de facto możliwość głosowania, czyli podstawowe prawo obywatelskie, osobom niepełnosprawnym, niedołężnym i chorym – zabierając im w ramach zmian w ordynacji wyborczej możliwość głosowania korespondencyjnego.
W kampaniach pro – life, oprócz obrzydliwych krwawych banerów, których notabene eksponowanie w miejscach publicznych powinno być prawnie zabronione, występują urocze, uśmiechnięte dzieci z zespołem Downa. To ma przekonać przyszłych rodziców, że po urodzeniu wystarczy dać takiemu dziecku miłość i wszystko będzie wspaniale.
Oczywiście, miłość jak najbardziej dać należy. Ale chore dziecko potrzebować będzie także leczenia, rehabilitacji, specjalistycznych leków, sprzętu medycznego… a przede wszystkim ogromnej odporności psychicznej i fizycznej rodziców, a de facto często pozostawionej samej sobie matki. Pamiętać także należy, że zespół Downa, to tylko jedna z wad genetycznych płodu, owszem występująca stosunkowo często, ale nie jedyna. Pamiętacie tzw. „dziecko Chazana”? No właśnie. Sam zespół Downa też ma swoje lżejsze, cięższe i bardzo ciężkie przypadki. Przypadki w których dziecko nie chodzi, nie mówi, nie potrafi zasygnalizować potrzeb fizjologicznych. O takich przypadkach zespołu Downa organizacje (podobno) pro – life nie wspominają.
Gdy dziecko niepełnosprawne jest małe, mimo wszystko jest łatwiej. Chore dziecko budzi współczucie, chęć pomocy, jest inaczej przyjmowane w społeczeństwie. Łatwiej także dla niego o miejsce na ziemi. Gdy dorośnie następuje koniec edukacji, zatem i szans na przebywanie z rówieśnikami, zabierane zostają zasiłek rodzinny, rehabilitacyjny, inne świadczenia. Zupełnie jakby kończąc te 25 lat dziecko, bo jest to nadal dziecko – nagle cudownie wyzdrowiało.
Takie osoby nie kwalifikują się do przeszczepów. Znam także osobiście bardzo mi bliski niestety przypadek dorosłego upośledzonego u którego stwierdzono nowotwór jelita grubego. Owszem został zoperowany, ale potem jako, że z racji wieku był osobą nierokującą (ludzie z chorobami genetycznymi żyją zwykle krócej) po dwóch tygodniach od operacji z paprzącą się raną pooperacyjną, właściwie wprost z dziurą w brzuchu (!) został wypisany …do domu. I choć wiem, że w przypadku tego rodzaju nowotworu powrót do zdrowia jest naprawdę rzadki, to jednak mam pełną świadomość faktu, że pozbyto się z chirurgii „kłopotu”.
Opisałam przypadek bardzo ciężki, ale problem bywa nawet z leczeniem zęba. Refundacja z NFZ na pokrycie choćby małego ułamku kosztów leczenia, bo zabieg z wiadomych względów trzeba było wykonać w narkozie? Znajoma usłyszała: „Po co leczycie tym dzieciom zęby”?
Może dlatego, że to tacy sami ludzie jak my, ale dla niektórych to chyba nadal dzieci gorszego Boga?
Może zamiast zmuszać kobiety do rodzenia dzieci chorych, co w moim odczuciu jest nie tylko łamaniem ich praw, ale po prostu zwykłym okrucieństwem – zostawmy matkom prawo tego ciężkiego wyboru. A rząd niech zajmie się lepiej zmianą przepisów w kwestii możliwości pracy kobiet opiekujących się niepełnosprawnym potomkiem, ułatwieniem uzyskania praw do zasiłków, uwzględnieniem w prawie tego, że dziecko wraz z dorosłością nie zdrowieje nagle i nadal potrzebuje opieki, a jego matka prawnych rozwiązań olbrzymiej ilości problemów. Niech zajmie się ułatwieniem dostępu do leczenia, finansowaniem ośrodków opieki, których wiele utrzymuje się jedynie z darowizn. Jest na tym polu naprawdę dużo do zrobienia.
Ach gdybyż organizacje podobno pro –life tyle wysiłku co w swoje kampanie i protesty włożyły w organizację pomocy dzieciom już urodzonym i ich borykającym się nader często balastem ponad siły matkom – uwierzyłabym w ich dobre chęci. Może jakaś praca w dziecięcych hospicjach, zastąpienie choć na chwilę matki czuwającej przy dziecku 24 godziny na dobę, organizowanie i dotowanie ośrodków dla dzieci niepełnosprawnych… Rozmarzyłam się, wszak wiadomo, że łatwiej walczyć o życie poczęte, niż pomagać temu już urodzonemu.
Być może niektórzy z Was, moi drodzy czytelnicy znielubią mnie za ten wpis. Chciałam jednak przybliżyć aspekty o których wielu z Was szczęśliwie nie ma pojęcia. Moim celem nie było obrażanie kogokolwiek, tylko wyrażenie własnej opinii.
Trzeba pamiętać, że wejście w życie ustawy o zakazie aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu postawi pod znakiem zapytania przeprowadzanie diagnostyki prenatalnej. Wielu lekarzy może obawiać się wplątania w dylematy nielegalnego przerywania ciąży.
O klauzuli sumienia i problemach z dostępnością środków antykoncepcyjnych napiszę w odrębnym wpisie, zapewne już w nowym, lepszym (?) 2018. Ale zaglądajcie, w okolicach świąt pojawi się kolejny post. I postaram się by pasował duchem do nadchodzących radosnych wszak dni.
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Zachęcam do przeczytania tego artykułu. Opisuje dokładniej z jakimi problemami muszą zmagać się rodzice Dorosłych Dzieci. KLIK
Jednym ze wspomnianych przeze mnie placówek utrzymujących się z darowizn jest Ośrodek Wsparcia dla Dorosłych Niepełnosprawnych w Chorzowie.
Utworzone niedawno przez matkę dorosłej niepełnosprawnej Stowarzyszenie Klucz – Stop Społecznym Wykluczeniom, do którego również należę, zajmuje się zbiórką funduszy także na potrzeby tego Ośrodka. KLIK
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Brawo za mądry, sensowny temat. Zgadzam się z każdym zdaniem tego postu. Każdy powinien mieć prawo wyboru, ponieważ nikt nie wie, z jakimi dramatami spotykają się matki, najczęściej samotne, ponieważ wrażliwi mężczyźni nie są w stanie patrzeć na nieszczęśliwe dziecko. Pomagałam takie matce, epopeję można by napisać,jak bezdusznie traktowana jest umęczona trudem, dźwiganiem i walką o każdy grosz.
Serdecznie pozdrawiam
Dziękuję Ultro za te słowa.
Pozdrawiam ciepło.
notka zupełnie nie przystająca do nazwy bloga – wcale nie leniwym piórem, a takim dobrze naostrzonym. banda siwowłosych staruszków oderwana od zewnętrza kordonem i immunitetem pozwala sobie na coraz więcej – taki dom beztroskiej starości – co oni spieprzą, tego żywa siła już nie posprząta – w każdym bądź razie kłopot zostawią potomnym.
Dziękuję 🙂
Namieszają, naszkodzą, odejdą (?), posprzątać po nich nie będzie łatwo :/
Jestem przerażona tym co się dzieje w naszym kraju…
Brawo za tekst. Zgadzam się z każdym słowem.
Dziękuję Stokrotko.
Też jestem przerażona, tym bardziej, że mam dorosłą już córkę :/
Bardzo, bardzo popieram każde słowo tego tekstu, a Autorkę jeszcze bardziej polubiłam.
Dziękuję Bet .
Bardzo mi się zrobiło miło na duszy 🙂
Próbowałam Cię znaleźć w blogosferze, by przywędrować z rewizytą. Ale bezskutecznie. Jeśli prowadzisz bloga wyślij mi namiar na siebie, proszę.
Kochana, jeśli ktokolwiek Cię za to znielubi to albo jest zakłamany albo ma wyłączone samodzielne myślenie. Kiedyś w programie Młynarskiej i Wellman jeden ze znanych ginekologów zarzucił innej pani ginekolog z organizacji prolife, że chronią życie do poczęcia, a po porodzie i matka i dziecko guzik obchodzą i państwo i kościół.
Nie przestanę się zastanawiać co ci PiSu mają w głowach?
W jednym z programów zapytano młodą matkę, która urodziła dziecko bez połowy głowy, czy jest za zakazem aborcji – była oburzona, stwierdziła, że każda kobieta powinna mieć wybór!
Dziękuję Jotko.
Rodziny niepełnosprawnych wiedzą najlepiej jak jest ciężko. I dlatego właśnie, kochając jak najbardziej swoje chore dzieci, mówią o prawie wyboru.
Tak, najłatwiej chronić nienarodzone. Właśnie dlatego używam słowa “podobno” przy pro – life, bo “za życiem” są tylko do momentu urodzenia dziecka. O nieuwzględnianiu matek w tym planie “ochrony życia” już nie wspominam.
Jako niepełnosprawna od urodzenia podpisuję się pod każdym zdaniem tekstu. Nie mam złudzeń, że kiedykolwiek los niepełnosprawnych się w tym kraju poprawi. Nawet jeżeli jest jakiś poseł, który ma chore trwale dziecko, to dzięki wysokim zarobkom, stać go na to wszystko:leczenie, rehabilitację. Znajdzie także sposób, by obejść prawo i pobierać zasiłek, którego się odmawia innym opiekunom o małych dochodach, gdy próbują dorobić.
Bardzo Ci dziękuję Iwono za ten komentarz.
Jako siostra nieżyjącego już niepełnosprawnego również wiem z autopsji jak to wygląda.
P.S. Możesz wpisując komentarz się podlinkować. Długo Cie szukałam, by złożyć rewizytę 🙂
Fantastyczny wpis, do którego chcę dodać jeszcze jedno. Matka, która opiekowała się przez większość życia chorym dzieckiem i gdy, to dziecko odchodzi z tego świata nie ma prawa do niczego, nawet do zasiłku dla bezrobotnych, a w pośredniaku patrzą na Nią, jak na osobę próbującą coś wyłudzić. Nie wiem natomiast, jak jest z emeryturą dla tej Matki, czy po prostu nie będzie musiała żebrać w mopsie, o jakikolwiek zasiłek…
Faktycznie tak jest, że po śmierci dziecka Matka zostaje bez środków do życia i często bez możliwości jakiejkolwiek pracy. Z tego co wiem emerytura również Jej nie przysługuje.
Bardzo dziękuję za ten komentarz, również za wizytę u mnie.
Serdecznie pozdrawiam.
Zaglądałem tu kilka razy chcąc znaleźć chociaż malutkie “źdźbło w oku”, aby móc z Tobą popolemizować, i nie znalazłem! 🙂 Po prostu prawie pełna zgoda. Prawie, bo tak sobie myślę, że jednak z tym dawaniem pełnych praw zarówno kobietom jak i państwu trzeba by ostrożniej, aby nie “puścić tego na żywioł”. Nie da się przecież przewidzieć tego jak w ciągu dziesięcioleci potoczą się losy dzieci z powikłaniami genetycznymi. I tutaj chyba obie strony należało by zmusić (może nawet prawnie) do znacznie większego pochylenia się nad problemem.
Myślę, że akurat kobiet nie powinno się zmuszać do niczego. Powinien to być w takich przypadkach ich własny wybór. Tzw. kompromis aborcyjny, w którym zawarte było prawo do wyboru aborcji w przypadkach uszkodzenia płodu, bądź co bądź egzystował sobie przez ostatnie dziesięciolecia. Dopiero ostatnio zaczęto w nim grzebać.
To są z pewnością trudne decyzje dla tych matek, ale tylko one powinny mieć prawo do decydowania,nikt inny. Zgadzam się z Tobą całkowicie. Osobiście nie znam rodzin z osobami niepełnosprawnymi, ale jestem w stanie wyobrazić sobie życie takiej matki…
Dziękuje Mario za ten komentarz 🙂
Nic dodać, nic ująć. Tak jak bym sama to napisała. Dziękuję ci bardzo za twą wrażliwość, za otwieranie nam oczu.:)
A ja Tobie za wsparcie mnie 🙂
Nie ośmielą się wprowadzić całkowitego zakazu aborcji. To byłby koniec PIS-u!
Obawiam się, że mogą. Teraz wszystko już mogą 🙁
Zaczęła Pani pisanie, skądinąd ciekawego tekstu od sprowadzenia go do rangi, kpiny, satyry, Jeśli pisać poważnie to nie zaczyna się od drwin a jeśli też nie stać nas na wymówienie nazwiska człowieka z którym sie nie zgadzamy, sobie wystawiamy kiepską laurkę.
Szkoda…napracowała się Pani nad tekstem i mimo zdolności, nie udało się bym przestała traktować go niepoważnie. Poważne tematy wymagają szacunku a trywializowanie w sposób jaki Pani to zrobiła. moim zdaniem ,jest nieuprawniony.
Na koniec prośba o wsparcie…rozumiem że to żart…bo jak …pani broszka czy nieistniejący jakiś Adrian…maja wspomóc…Nie dołączę do chóru zachwyconych. Jestem zdegustowana.
Kloszardzie – zastanawiałam się, czy w ogóle odpowiadać, ale po namyśle doszłam do wniosku, że jednak to zrobię.
Moje teksty takie właśnie są, kpię i ironizuję, wystarczy przeczytać kilka moich wpisów, by to dostrzec. Taki już rys, swoisty charakter ma blog Leniwym Piórem. Tak go prowadzę i tak prowadzić nadal zamierzam nie mając zamiaru obrażać i ranić nikogo.
Zakpiłam, owszem i nadal się pod tym podpisuję. Zakpiłam z ludzi, którzy sami kpią w żywe oczy ze społeczeństwa. Oczywiście mogę używać nazwisk, “stać mnie”. Ale nie chcę, a owe przezwiska nadane im przez społeczeństwo właśnie, nie są ani wulgarne ani obraźliwe. Nie uważam, bym “wystawiała sobie kiepską laurkę”. Wypowiadam tylko swoje zdanie zabarwiając je ironią.
Rozumiem, że panią te określenia oburzają. Ale pojąć nie mogę dlaczego tylko z tego powodu odrzuca pani fakty na temat sytuacji dzieci niepełnosprawnych i ich rodzin. Nie wiem co ma do tego szacunek wobec ludzi, którzy właśnie niepełnosprawnym gotują taki a nie inny los. Nie kpiłam, nie kpię i kpić nie zamierzam z ludzi chorych. Napisała pani “poważne tematy wymagają szacunku”. Nie mam szacunku dla ludzi, którzy robią to co robią wmawiając wszystkim przy pomocy tuby propagandowej, że robią coś zupełnie innego.
Pan Kaczyński steruje z tylnego siedzenia całym rządem nie mając do tego żadnych nadanych mu uprawnień, “bez żadnego trybu” łamiąc prawo.
Pozostali wykonują jego polecenia. Gdzie tu miejsce na szacunek dla nich? Możemy różnić się w ocenie działań rządzących, ale to pozostaje faktem.
Natomiast szacunek wobec bohaterów mojego wpisu został zachowany. Pani miała pewne wyobrażenie o tym JAK powinien wyglądać wpis na ten konkretny temat. Ja mam zupełnie inne.
Nie wiem na jakiej podstawie ocenia pani mój sposób wpisu za “nieuprawniony”?. Co znaczy to słowo – również nie bardzo wiem.
“Na koniec prośba o wsparcie”. Jaka prośba? czy gdzieś w swoim wpisie zawarłam “prośbę o wsparcie”?
Podałam linki do Ośrodka WSPARCIA dla Dorosłych Osób Niepełnosprawnych i Stowarzyszenia Klucz. Proszę czytać ze zrozumieniem.
I do nikogo z żadna prośbą się nie zwracałam, choć absolutnie mam na swoim własnym blogu do tego niezbywalne prawo.
O małostkowości, która powoduje czasem ludźmi tylko dlatego, że coś im się nie podoba, pisać nie będę. Gdyby ktoś przypadkiem kliknął w link do Ośrodka i wpłacił kilka groszy na potrzeby niepełnosprawnych dzieciaków, to chyba byłoby wspaniale, prawda? Prawda?
Jest pani zdegustowana. Trudno.
Czytając pani poprzednie nie tylko zresztą u mnie komentarze, zaczynam odnosić wrażenie, że pani spojrzenie nie wiem czy na cały świat, czy tylko na tę jego część pani nieodpowiadającą jest najeżone kolcami.
To smutne. A wystarczy spojrzeć na życie z odrobiną poczucia humoru.
Wraz z życzeniami Wesołych Świąt przesyłam odrobinę uśmiechu.
Pozdrawiam.
Parrafrazo nie przejmuj się powyższym komentarzem kloszarda. Jest to zapewne jedna z tych osób, która w sposób infantylny chce zwrócić na siebie uwagę.
Twój wpis jest świetny, doskonale trafia do człowieka i w całej rozciągłości się z nim zgadzam. Nie jestem matką niepełnosprawnego dziecka, ale sama jestem niepełnosprawna i wiem jakie trudności mieli moi rodzice przy wychowywaniu mnie. O wszystko musieli walczyć, sami starali się pokonywać wszelkie trudności, jakoś nie było przy nich nikogo by ich wspierał, ale gdy trzeba podejmować konkretne decyzje ważące losy matki i jeszcze nienarodzonego dziecka, to wtedy wszyscy mają wiele do powiedzenia i są szalenie mądrzy.
Byłam ostatnio na Klinice ginekologicznej i widziałam pikietujące kobiety z transparentami “Precz z aborcją, matko chroń swoje dziecko” Szczerze powiedziawszy, scyzoryk mi się w kieszeni otwarł i gdyby nie przycupnięty tam nieopodal radiowóz, to myślę, że z pewnością uświadomiłabym owym paniom co to znaczy wolna wola i wybór oraz sumienie 😉 I co tu mówić o naszych “wspaniałych” politykach skoro same kobiety przeczą sobie samym?
Nie wiem co ja bym zrobiła na miejscu matki, która nosi w sobie bardzo chore dzieciątko. jednak uważam, że każdy ma prawo wyboru, bo to on będzie z tym żył i odpowiadał za swoje czyny, nikt inny. Często jest tak, że nie znane nam są przyczyny, położenie, czy sytuacja danej kobiety, więc nie można nikogo potępiać, wszak nigdy nie wiadomo co tak na prawdę nas spotka.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Bardzo Ci Gabuniu dziękuję za ten komentarz.
Pozdrawiam ciepło 🙂